Utworzenie PZPR i faktyczne podporządkowanie jej całości życia publicznego w Polsce nie zakończyło etapu „porządkowania” sceny politycznej. W państwach bloku wschodniego Sowieci dążyli do budowy systemu monopartyjnego lub systemu z dominującą partią komunistyczną i w pełni jej podporządkowanymi partiami satelickimi. Niezależnie od modelu, wszystkie nici władzy, ideologii, nauki, kultury, edukacji, gospodarki, propagandy skupiała w swych rękach partia komunistyczna.
W listopadzie 1949 r. zorganizowano Kongres Jedności Ruchu Ludowego, na którym doszło do połączenia PSL i SL w Zjednoczone Stronnictwo Ludowe. ZSL, uznające kierowniczą rolę PZPR i głoszące konieczność sojuszu robotniczo-chłopskiego, było komunistyczną ekspozyturą w środowisku wiejskim.
Identyczną rolę w środowiskach miejskiej inteligencji oraz rzemieślników miało odegrać Stronnictwo Demokratyczne, do którego w lipcu 1950 r. włączono SP. Zgodnie z planem komunistów istnienie ZSL i SD miało stanowić dowód na to, że w Polsce panuje demokracja parlamentarna.
Równolegle z pełnym podporządkowaniem PZPR sceny politycznej komuniści rozpoczęli czystki we własnej partii. W tym czasie „wroga wewnętrznego” tropiono w całym imperium sowieckim i we wszystkich państwach bloku wschodniego. W „ludowej” Polsce postanowiono zdyscyplinować partię poprzez represje wymierzone w osoby kojarzone z Gomułką i jego najbliższymi współpracownikami. Jeden z najważniejszych ludzi tworzących komunistyczną dyktaturę i ponoszących odpowiedzialność za represje miał paść ofiarą stworzonego przez siebie systemu. W styczniu 1949 r. usunięto Gomułkę z rządu, a jesienią tego roku pozbawiono funkcji partyjnych. Równocześnie z władz PZPR wyrzucono jego najbliższych współpracowników, m.in. Mariana Spychalskiego. Wiosną 1950 r. w bezpiece powołano odrębne struktury zajmujące się wewnątrzpartyjną czystką i tropieniem wśród komunistów wyimaginowanych wrogów władzy. Niedługo potem aresztowano Spychalskiego – generała dywizji LWP, dotąd pełniącego najwyższe funkcje partyjne i państwowe. Zatrzymanie Spychalskiego otworzyło drogę do aresztowań kolejnych oficerów oskarżanych o „spychalszczyznę”, zapoczątkowało też przygotowania do procesu Gomułki. Ostatecznie z wojska usunięto – rzekomo z przyczyn politycznych – około 9 tys. oficerów. Część z nich trafiła do aresztów i została oskarżona o udział w wymyślonym przez komunistów „spisku w wojsku”. W czasie głównej rozprawy w sierpniu 1951 r., w tzw. procesie generałów, nazywanym także procesem TUN (od nazwisk głównych oskarżonych Stanisława Tatara, Mariana Utnika i Stanisława Nowickiego), skazano wysokich oficerów LWP. Główni oskarżeni byli oficerami przedwojennego WP i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, którzy w 1945 r. nawiązali współpracę z komunistami i powrócili do kraju, przywożąc ze sobą skradzione rządowi RP na uchodźstwie fundusze (około 4 mln dolarów). Wcieleni do LWP, objęli początkowo eksponowane stanowiska. Jednak już w 1949 r. zostali aresztowani i poddani brutalnemu śledztwu. Skazano ich, wraz z sześcioma innymi oficerami, na wieloletnie więzienie pod fikcyjnym zarzutem zawiązania w wojsku antykomunistycznego spisku oraz współpracy z wywiadami Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. W procesach odpryskowych od tej sprawy (czyli pobocznych, ale związanych ze sprawą główną) skazano jeszcze 86 oficerów, w tym 37 na karę śmierci.
W czasie trwania procesu generałów, na początku sierpnia 1951 r., aresztowano Władysława Gomułkę. Pod adresem byłego przywódcy polskich komunistów wysuwano oskarżenia o „prawicowo-najonalistyczne odchylenie”. Starano się go zarazem powiązać ze „spychalszczyzną” i „spiskiem w wojsku”, przedstawiano publicznie jako sabotażystę politycznego, którego faktycznym celem miało być rozbicie rewolucyjnego ruchu robotniczego. Zarzuty stawiane Gomułce wpisywały się w propagandowe zapotrzebowanie Kremla realizowane w tym czasie w całym bloku sowieckim. Ostatecznie – z nieznanych powodów – odstąpiono od wytoczenia „Wiesławowi” procesu, a z aresztu został zwolniony już po śmierci Stalina w grudniu 1954 r.
Po „odwilży” 1956 r. propaganda komunistyczna zaczęła kreować lojalnych aparatczyków reżimu, którzy padli ofiarą wewnętrznej czystki, na męczenników.
Budowie jednolitego systemu kierowania PZPR towarzyszyły działania ułatwiające podporządkowanie administracji państwowej i samorządowej partii. W marcu 1950 r. na wzór sowiecki rozbudowano kompetencje rad narodowych (wojewódzkich, powiatowych i gminnych) jako kontrolowanych przez PZPR terenowych organów władzy państwowej – co stanowiło kolejny etap centralizacji władzy. Uległy likwidacji urzędy wojewódzkie, starostwa powiatowe oraz stanowiska wojewodów, starostów, prezydentów miast, burmistrzów i wójtów. Rady narodowe działały już wcześniej, jednak w latach 1944–1950 miały kompetencje uchwałodawcze i pełniły funkcję kontrolną wobec władz samorządowych.
System sprawowania władzy ostatecznie zadekretowano w konstytucji. Przygotowany przez funkcjonariuszy PZPR i skorygowany przez Stalina tekst został przyjęty przez Sejm Ustawodawczy 22 lipca 1952 r. Powstały w konsultacji z Kremlem dokument nie zawierał żadnych gwarancji praw i swobód obywatelskich. Zmodyfikowano nieco system organów władzy państwowej, za które uznano sejm, Radę Państwa i rady narodowe, natomiast za organ administracji państwowej – Radę Ministrów. Zlikwidowano urząd prezydenta, a część jego kompetencji przejęła instytucja kolegialna – Rada Państwa, której pierwszym przewodniczącym został Bierut. W konstytucji przewidziano także, że wybory do sejmu mają odbywać się co cztery lata. W pierwszych zdaniach konstytucji zawarto ideologiczne credo: „Polska Rzeczpospolita Ludowa jest republiką ludu pracującego […]. Podstawę obecnej władzy ludowej w Polsce stanowi sojusz klasy robotniczej z chłopstwem pracującym”.
Konstytucja wprowadzała nową nazwę pojałtańskiego tworu: Polska Rzeczpospolita Ludowa. Pozornie utrzymano niezależność władz państwowych od partii, jednocześnie faktycznie likwidując ich trójpodział. Wbrew konstytucyjnym zapisom organem decyzyjnym pozostały najwyższe gremia PZPR. Stworzono zatem fasadowe instytucje konstytucyjne, które w rzeczywistości były podporządkowane komunistom i przez nich obsadzane.
Rzeczywistym centrum władzy pozostawała partia komunistyczna. Poddawana ciągłej czystce liczyła w 1952 r. około 1,3 mln członków. Jej krąg wewnętrzny tworzył aparat partyjny, którego liczebność szacowano na 13 tys. osób. W tym czasie kręgi kierownicze partii tworzyło „pokolenie KPP”, czyli działacze, którzy z komunizmem byli związani już w dwudziestoleciu międzywojennym. Zaufanie do nich ze strony ZSRS wynikało przede wszystkim z faktu, że przed wojną byli członkami KPP i funkcjonariuszami komunistycznej Międzynarodówki – czyli instytucji stworzonej i finansowanej przez Sowiety, będącej jednym z narzędzi ich polityki zagranicznej, dążącej do obalenia państwa polskiego i stworzenia na jego gruzach sowieckiej „republiki rad” jako części ZSRS. Jak podkreślał Mieczysław Moczar, wysoki funkcjonariusz bezpieki, a później jeden z ważniejszych działaczy komunistycznych w Polsce: „Związek Radziecki jest nie tylko naszym sojusznikiem – to jest powiedzenie dla narodu. Dla nas, partyjniaków, ZSRR jest naszą Ojczyzną, a granice nasze, nie jestem w stanie dziś określić, dziś są za Berlinem, a jutro będą na Gibraltarze”.
Formalnie PZPR działała na zasadzie centralizmu demokratycznego, w rzeczywistości aparatem partyjnym rządził Bierut wspierany przez najbliższych współpracowników: Jakuba Bermana, Hilarego Minca, a także Romana Zambrowskiego i Franciszka Mazura, których znaczenie z czasem rosło.
Jakub Berman.
Przeplatanie się funkcji partyjnych i państwowych oraz pełne podporządkowanie władzy państwowej instancjom partyjnym spowodowało, że w PRL centrum decyzyjne określano mianem „władz partyjno-państwowych”. To one kontrolowały życie publiczne, tworząc mechanizmy promowania i nagradzania osób uległych wobec PZPR. W PRL stworzono tzw. system nomenklatury, to znaczy nadawania i odbierania posad przez przywódców PZPR (a w mniejszym stopniu przez liderów ZSL i SD), który stał się jednym z podstawowych narzędzi komunistycznej władzy, zapewniających serwilizm „mianowanych”. Ze stanowiskami wiązały się rozmaite przywileje, od możliwości robienia zakupów w specjalnych sklepach „za żółtymi firankami”, w których dostępne były produkty, jakich nie dało się kupić w normalnych sklepach, przez przywileje mieszkaniowe po np. możliwość podróży zagranicznych.
Po uchwaleniu konstytucji komuniści zadekretowali swój monopol na sprawowanie władzy politycznej poprzez uchwalenie w sierpniu 1952 r. ordynacji wyborczej przewidującej, że liczba kandydatów miała być równa liczbie posłów. Wkrótce powołali kolejną fasadową instytucję, jaką był Ogólnopolski Komitet Frontu Narodowego. Na czele Frontu stanął Bierut, a skupiono w nim wszystkie jawne siły polityczne i społeczne – były one wyłącznie komunistyczne i kontrolowane przez komunistów. Front wystawiał wspólną i jedyną listę kandydatów do sejmu, faktycznie rozstrzygając wybory jeszcze przed ich przeprowadzeniem. Pierwsze „wybory” według nowej ordynacji odbyły się w październiku 1952 r. Do sejmu weszli – oprócz reprezentantów PZPR, ZSL i SD – zwolennicy PAX-u i politycy formalnie bezpartyjni – jednak tacy, którzy uzyskali akceptację komunistów. Skład sejmu nie miał właściwie znaczenia – w latach 1952–1955 posłowie obradowali bowiem w sumie 17 dni. Pełnię władzy sprawowała PZPR, której I sekretarz Bierut został zarazem premierem rządu PRL, a jej najważniejsi działacze obsadzili kluczowe resorty.
Fundamentem komunistycznej władzy w latach 1948–1956 były: ideologia, aparat represji, wojsko, aparat prokuratorski i sądowniczy oraz wszechobecna propaganda. Jednym z narzędzi władzy był „kult jednostki” – otaczanie niemal religijnym kultem osoby I sekretarza KC PZPR. Presja ideologiczna wzmagała się od 1948 r. i była konsekwencją przejmowania pełni władzy przez komunistów. Dążyli oni nie tylko do sprawowania władzy politycznej, ale także przejęcia „rządu dusz” w narodzie. W pełni podporządkowali sobie środki przekazu oraz systematycznie przejmowali kontrolę nad systemem kształcenia i wychowania, a także kulturą. Efektem tych działań miało być stworzenie „nowego komunistycznego człowieka” – pozbawionego własnych poglądów, wiernie wykonującego polecenia partii. Tych, wobec których indoktrynacja okazała się nieskuteczna, starano się zastraszyć i złamać. Po 1948 r. zlikwidowano prasę niepartyjną – uznając, że nawet cenzura prewencyjna nie gwarantuje pełnej kontroli nad nią. Dodatkowo serwilizmu środowiska dziennikarskiego miało pilnować powołane w 1951 r. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, dbające m.in. o monopol treści marksistowskich w środkach masowego przekazu.
Propaganda służyła stworzeniu fikcyjnej rzeczywistości: przedstawianiu Polski jako państwa demokratycznego i przyjaznego człowiekowi, kraju gospodarczych sukcesów i cywilizacyjnego rozwoju. Za propagandową fasadą starano się skryć siermiężną rzeczywistość PRL – totalitarny system sprawowania władzy, wszechobecną biedę i upadek intelektualny.
Ideologizacja życia w sferze symbolicznej realizowana była przez zbliżony do religijnego kult komunistycznych przywódców: Stalina i – w odpowiednio mniejszej skali – Bieruta. Ich portrety „zdobiły” biura, urzędy, szkoły, sale sądowe, a nawet prywatne domy. W 1949 r., dla uczczenia 70. rocznicy urodzin Stalina, robotnicy deklarowali przekraczanie norm pracy, organizowano czyny społeczne, literaci, poeci, kompozytorzy dedykowali mu swe utwory. W 1952 r. w podobnie uroczysty sposób obchodzono 60. rocznicę urodzin Bieruta. Twórcy poświęcali mu obrazy, wiersze, dedykowali prozę, wydawano poświęcone mu specjalne numery periodyków, dzieci deklamowały na akademiach wiersze ku jego czci, politycy składali wiernopoddańcze życzenia…
Podstawowym narzędziem sprawowania władzy pozostawała jednak bezpieka, która w 1949 r. liczyła już 37 tys. funkcjonariuszy. Infiltracja wszystkich obszarów życia społecznego była możliwa dzięki wciąż rozbudowywanej sieci agenturalnej, którą w 1953 r. tworzyło około 85 tys. osób. W celu złamania woli oporu stosowano szeroko zakrojone represje. Zwracano się nie tylko przeciw aktywnym działaczom niepodległościowym – których z roku na rok pozostawało na wolności coraz mniej – ale także przeciw osobom, które podejrzewano o możliwość sprzeciwu wobec partii.
Na podobnej zasadzie, na jakiej PZPR przejmowała monopolistyczną władzę w PRL, w bloku wschodnim tworzono mechanizmy podległości wobec ZSRS. Podbite przez Armię Czerwoną państwa europejskie, w których Sowieci zainstalowali komunistyczne rządy, tworzyły wokół ZSRS strefę buforową – swoiste imperium zewnętrzne. Miało ono być zabezpieczeniem imperium wewnętrznego – czyli samego ZSRS. Polityka sowiecka wobec państw bloku zmieniała się, niemniej niezmienne pozostawały pryncypia: ich całkowita podległość woli Kremla, uzależnienie możliwości sprawowania władzy przez poszczególnych przywódców partii komunistycznych od akceptacji sowieckiej, ekonomiczna eksploatacja państw satelickich przez ZSRS, pozbawienie suwerenności w polityce międzynarodowej i wewnętrznej oraz podporządkowanie ich interesom sowieckim.
Do 1948 r. budowano struktury zależności i wzmacniano partie komunistyczne w państwach podbitych przez ZSRS. Rozpoczęta następnie czystka miała ostatecznie „uporządkować” aparat sprawowania władzy w państwach satelickich.
Od 1949 r. faktycznie stracił znaczenie Kominform, a Stalin zmierzał w kierunku dwustronnego układania relacji ze swymi „namiestnikami” w imperium zewnętrznym. Zabezpieczeniem interesów Kremla stało się jeszcze silniejsze niż w latach poprzednich nasycenie struktur władzy sowieckimi „doradcami”. Mechanizm ten najdosadniej obrazuje notatka ambasadora ZSRS w Warszawie: „Odwiedziłem B. Bieruta. Zgodnie z poleceniem MSZ ZSRS poinformowałem go o [podjęciu] decyzji delegowania do Polski w czerwcu 1953 r. jedenastu specjalistów sowieckich na okres dwóch lat do pracy w charakterze doradców przy ministerstwach PRL”. Ambasada sowiecka w Warszawie pozostawała niezwykle ważnym ogniwem sprawowania kontroli nad polskimi komunistami.
Ekonomicznej unifikacji imperium zewnętrznego z imperium wewnętrznym miało służyć powołanie w styczniu 1949 r. w Moskwie Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. Początkowo wchodziły do niej: ZSRS, Polska, Bułgaria, Czechosłowacja, Rumunia i Węgry, już w lutym dołączyła do nich Albania, a później (w 1950 r.) także Niemiecka Republika Demokratyczna. Poprzez utworzenie RWPG starano się pobudzić handel w obrębie bloku państw komunistycznych i stworzyć system ekonomiczny niezależny od państw zachodnich. Jednak ze względu na zacofanie gospodarcze państw bloku oraz niską jakość wytwarzanych w nich produktów ekonomiczne odcięcie się od państw wolnego świata nie było możliwe.
Nasilenie nastrojów zimnowojennych doprowadziło m.in. do powstania we wrześniu 1949 r. na terenach dotąd zajętych przez amerykańskie, brytyjskie i francuskie wojska okupacyjne Republiki Federalnej Niemiec. Stało się to pretekstem do nasilenia kontroli nad wojskiem PRL. W listopadzie 1949 r. marszałek ZSRS Konstanty Rokossowski został mianowany marszałkiem Polski i ministrem obrony narodowej. Zastąpił na tym stanowisku Michała Rolę-Żymierskiego (którego wkrótce aresztowano w ramach czystki). Rokossowski miał być gwarantem lojalności LWP na wypadek konfliktu zbrojnego z Zachodem. W ślad za nim do LWP przeniesiono 270 wyższych oficerów sowieckich (często nieznających języka polskiego), którzy faktycznie przejęli kontrolę nad armią.
Główną rolę w podporządkowaniu ZSRS armii państw satelickich odegrał jednak Układ Warszawski, czyli pakt wojskowy, podpisany w maju 1955 r. w Warszawie przez ZSRS, PRL, Albanię, Bułgarię, Czechosłowację, NRD, Rumunię i Węgry. Była to odpowiedź na wejście RFN do powstałego w 1954 r. NATO. Powołanie Układu Warszawskiego pozwoliło Sowietom na wycofanie części swych oficerów z armii PRL, przy jednoczesnym zachowaniu nad nią kontroli.
Działania wewnątrz bloku podporządkowane były wytycznym Kremla. W październiku 1949 r., wkrótce po powstaniu RFN, na terenach okupowanych przez Armię Czerwoną utworzono Niemiecką Republikę Demokratyczną. Propaganda komunistyczna dokonywała cudów, by przedstawiać NRD jako kraj „postępu”, a RFN jako ikonę „rewizjonizmu” i „imperializmu”. Wolne Niemcy Zachodnie miały być spadkobiercą III Rzeszy, a komunistyczne Niemcy Wschodnie symbolizować „demokratyczny” opór przeciw nazistowskiej dyktaturze. W lipcu 1950 r. władze Polski i NRD podpisały w Zgorzelcu układ graniczny. Zachodnia granica Polski „ludowej” wciąż jednak nie była uznawana przez RFN. Brak uregulowania tej kwestii przez wiele lat pozostawał pretekstem do propagandowego straszenia społeczeństwa „niemieckim rewizjonizmem” oraz podkreślania, że jedynym gwarantem nienaruszalności terytorium Polski jest ZSRS.
Kilka miesięcy później, 15 lutego 1951 r., pod dyktando ZSRS, przeprowadzono korektę wschodniej granicy PRL. W zamian za bezwartościowe z gospodarczego punktu widzenia ziemie w Bieszczadach – z Ustrzykami Dolnymi – oddano Związkowi Sowieckiemu obszary nad Bugiem – w okolicach Bełza – na których odkryto złoża gazu ziemnego i węgla kamiennego.
Lata 1944–1947 cechował powszechny opór wobec wprowadzanego reżimu – widoczny w odrzucaniu przez społeczeństwo wszelkich posunięć komunistycznej władzy. Reprezentanci dyktatury traktowani byli jako władza obca, narzucona przez okupacyjne mocarstwo – bo tak postrzegano ZSRS. Jednocześnie dominowało przekonanie o tymczasowości władzy komunistów i nadzieja na rychłe skruszenie sowieckiej potęgi przez zachodnich aliantów. „Inżynieria strachu” z lat 1944–1948, sfałszowanie referendum z 1946 r. i wyborów z 1947 r., dokonane przy biernej postawie zachodnich sprzymierzeńców Polski, doprowadziły do załamania postaw oporu. W latach 1948–1955/1956 społeczeństwo przygniótł strach przed reżimem, który sprawiał, że nie tylko publicznie, ale nawet w prywatnych rozmowach nie krytykowano władz. Doszło tym samym do przejścia od postaw oporu masowego – a więc m.in. charakteryzującego się zdolnością do zbiorowych wystąpień przeciw reżimowi, np. manifestacji, strajków robotniczych, protestów wobec kolektywizacji rolnictwa – do postaw przystosowania i zaangażowania. Pogarszająca się sytuacja gospodarcza, w połączeniu z rosnącym przekonaniem o stabilności narzuconego Polsce siłą systemu, skłaniała większość ludzi do poszukiwania własnego miejsca w totalitarnej rzeczywistości. Część osób uznała, że należy sprzymierzyć się ze zwycięzcami, choć koniunkturalizm nie był jedyną przyczyną oddawania się w służbę reżimowi. Niektórzy angażowali się we wsparcie nowej władzy także ze strachu, rosła też liczba osób otumanionych przez wszechobecną propagandę, a więc wierzących, że projekt gruntownej przebudowy społeczeństwa w duchu komunistycznym przyniesie pozytywne efekty. Rzeczywistość miała wkrótce zweryfikować te złudzenia, a zawiedzeni w czasie „odwilży” domagali się reform systemu.
Załamanie nastrojów nie oznaczało jednak całkowitego zaniku oporu społecznego, choć był on mocno zatomizowany. Przejawiał się w rozmaitych antyreżimowych plotkach i pogłoskach, rzadziej przyjmował formę masową – w postaci strajków robotniczych. Dochodziło także do masowych zgromadzeń wiernych w miejscach domniemanych cudów. Najgłośniejszym z nich był „cud lubelski”. Kiedy w lipcu 1949 r. w katedrze lubelskiej dostrzeżono „krwawą łzę” spływającą z wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej, wokół katedry zaczęły gromadzić się tłumy. Podobne wydarzenia identyfikowane jako cudy, gromadzące wiernych jednej lub kilku parafii, stanowiły reakcję na próby ateizacji społeczeństwa. Odpowiedzią władz stawały się akcje siłowego rozpędzania zgromadzeń i represje wobec wiernych, którzy w nich uczestniczyli.
Po 1948 r. kontynuowano politykę represji wobec działaczy niepodległościowych, nadal bowiem trwał zatomizowany opór. Nie było już organizacji politycznych ani zbrojnych o zasięgu ogólnopolskim czy nawet regionalnym – nie licząc zgrupowania kpt. Kazimierza Kamieńskiego „Huzara” operującego na Mazowszu i ziemi białostockiej, które jednak zostało rozbite w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych. Większość operujących wciąż oddziałów zbrojnych była już faktycznie kilku- lub kilkunastoosobowymi grupami przetrwania. Partyzanci mieli do wyboru albo trwanie w walce, albo oddanie się w ręce bezpieki, co równało się wieloletniemu więzieniu lub śmierci. Było to konsekwencją represji oraz akcji amnestyjnych – zwłaszcza tej z 1947 r., dających działaczom konspiracyjnym nadzieję na powrót do legalnego życia. Liczebność podziemia zbrojnego, w 1945 r. szacowana na około 17 tys. osób, po amnestii z 1947 r. spadła do około 1800, by w latach pięćdziesiątych wynosić od 200 do 300 osób. Likwidacji ostatnich grup zbrojnych towarzyszyła kampania terroru mająca zniechęcać ewentualnych naśladowców.
W lipcu 1949 r. na śmierć skazano działacza SN Adama Doboszyńskiego, w kwietniu 1951 r. na wieloletnie więzienie skazano działaczy SP (m.in. Józefa Kwasiborskiego), w kwietniu 1952 r. karę śmierci orzeczono wobec legendarnego dowódcy ZWZ-AK gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila” , fałszywie oskarżonego o współpracę z niemieckim okupantem. W październiku 1950 r. w pokazowym procesie IV Zarządu Głównego WiN na karę śmierci skazano prezesa organizacji Łukasza Cieplińskiego i jego najbliższych współpracowników. Wyroki wykonano strzałem w tył głowy 1 marca 1951 r., wymordowano w ten sposób ostatnie kierownictwo ostatniej ogólnopolskiej organizacji konspiracyjnej kontynuującej dzieło AK.
Andrzejku! Wymodlony, wymarzony i kochany mój synku.
Pomimo utrzymujących się represji i pogarszania się – również w obliczu załamania społecznych postaw oporu – warunków do działalności podziemnej, niektóre oddziały zbrojne przetrwały do połowy lat pięćdziesiątych. Precyzyjne określenie strat osobowych polskiego podziemia niepodległościowego jest niezwykle trudne. Szacuje się, że na terenie Polski pojałtańskiej w walce poległo około 8600 żołnierzy i działaczy podziemia, a około 79 tys. aresztowano.
Walkę prowadziły też polskie oddziały na ziemiach wcielonych do ZSRS. Akcje sowieckiej bezpieki z lat 1946–1949 doprowadziły do rozbicia większości z nich. Mimo to w kolejnych latach wciąż walczyło kilkuset żołnierzy, którzy konspirację zaczynali z reguły jeszcze w AK. Opór zbrojny na ziemiach utraconych został ostatecznie stłumiony w 1953 r. Straty polskiego podziemia na ziemiach zaanektowanych przez ZSRS szacuje się na około 3,5 tys. zabitych w walce i blisko 25 tys. aresztowanych i internowanych.
Fenomenem Polski powojennej było to, że likwidacji podziemia oraz opozycji politycznej towarzyszyło tworzenie się tzw. drugiej konspiracji młodzieżowej. Na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych w całej Polsce powstawały liczne podziemne organizacje zakładane przez nastolatków – początkowo nawiązywały do idei AK, WiN, NSZ i Szarych Szeregów. Z czasem, zwłaszcza po utworzeniu ZMP i likwidacji ZHP, w podziemiu odtwarzały się drużyny odwołujące się do idei apolitycznego skautingu. Równocześnie, w związku z likwidacją w 1949 r. katolickich organizacji młodzieżowych, niektóre z ich terenowych komórek kontynuowały działalność w konspiracji. Jednak większość grup młodzieżowych miała ograniczony zasięg działania, skupiając od kilku do kilkudziesięciu osób.
Działacze młodzieżowej organizacji Związek Ewolucjonistów Wolności, założonej w 1951 r. przez uczniów szkół średnich z Międzyrzeca Podlaskiego, rozbitej przez bezpiekę w 1952 r.
Bezpieka, wykorzystując rozbicie konspiracji i zerwanie sieci, jako jedną z podstawowych metod działania zaczęła wykorzystywać prowokacje. Rozproszone oddziały dążyły bowiem do odzyskania kontaktu z „górą” i oddania się pod komendę organizacji ogólnopolskich kontynuujących dzieło Rzeczypospolitej Podziemnej. Dramat konspiratorów polegał na tym, iż po rozbiciu WiN na przełomie 1947 i 1948 r. takich organizacji już nie było, bezpieka zaś tworzyła prowokacyjne, fikcyjne struktury udające ogniwa kierownicze ogólnopolskich organizacji konspiracyjnych. W latach 1948–1953 aparat bezpieczeństwa przeprowadził wiele operacji, w których uwiarygodnieni przed partyzantami agenci bądź kadrowi funkcjonariusze UB odgrywali rolę oficerów reprezentujących centralne władze konspiracyjne. Finałem tego typu operacji stawały się albo aresztowania prawdziwych konspiratorów, albo wciągnięcie ich w zasadzki, w których byli mordowani. Najbardziej znaną prowokacją tego typu była nadzorowana przez Sowietów operacja „Cezary” , w ramach której w 1948 r. utworzono fikcyjną V Komendę WiN. Za jej pomocą przejęto rozpoznane prawdziwe grupy konspiracyjne, wciągano do prowokacyjnej działalności patriotów przekonanych o autentyczności organizacji, infiltrowano Delegaturę Zagraniczną WiN na Zachodzie i dezinformowano współpracujące z nią wywiady amerykański i brytyjski. Operację zakończono w 1952 r.
Jedna z inskrypcji wydrapanych przez osoby poddawane śledztwom w siedzibie NKWD i Informacji Wojskowej we Włochach pod Warszawą.
Realizowana przez komunistów strategia zastraszenia społeczeństwa sprawiła, że po 1948 r. ofiarami represji padali już nie tylko czynnie zaangażowani w działalność antysystemową, ale również osoby, które były przez bezpiekę podejrzewane o to, że kiedyś taką działalność mogłyby podjąć. W 1950 r. w więzieniach „ludowej” Polski osadzonych było ponad 35 tys. osób skazanych z przyczyn politycznych. Dodatkowo do przymusowej pracy niewolniczej w kopalniach, w tzw. batalionach górniczych, władze komunistyczne zesłały w sumie około 200 tys. ludzi. Powszechny terror końca lat czterdziestych i pierwszej połowy lat pięćdziesiątych miał złamać wolę oporu w społeczeństwie. W znacznej mierze sposób ten okazał się skuteczny. Masowa eksterminacja działaczy niepodległościowych przeprowadzona tuż po wojnie, połączona ze skazywaniem na wieloletnie wyroki odbywane w skrajnie trudnych warunkach, doprowadziła do fizycznej likwidacji środowisk zdolnych do przeciwstawienia się reżimowi. Dlatego przez wiele kolejnych lat opór wobec systemu rodził się w kręgach dysydenckich – a więc osób związanych z komunizmem, które kontestowały nie samą istotę czerwonej władzy, ale technikę jej sprawowania.
Zmonopolizowanie władzy w kraju pozwoliło komunistom zrzucić maskę przychylności dla Kościoła i otwarcie wystąpić przeciw niemu. Władza dążyła do odciągnięcia wiernych od Kościoła, pozbawienia go zaplecza osobowego, materialnych podstaw funkcjonowania oraz przejęcia kontroli nad częścią jego działalności w drodze nakazów administracyjnych.
Działaniami polskiego Kościoła kierował w tym czasie młody prymas kard. Stefan Wyszyński, który zastąpił na tym urzędzie zmarłego w 1948 r. kard. Augusta Hlonda. Prymas starał się także wypełnić lukę po sędziwym metropolicie krakowskim kard. Adamie Stefanie Sapiesze . Duchowni zmierzali do ograniczenia represji przeciw wiernym oraz zapewnienia im swobody życia religijnego. Orężem Episkopatu i rządców diecezji były pisma bezustannie kierowane do władz, przeciwko nadużyciom administracji czy bezpieki oraz łamaniu podstawowych praw obywatelskich.
Latem 1949 r. komuniści wprowadzili dekret O ochronie wolności sumienia i wyznania, który wbrew tytułowi stanowił narzędzie ateizacji społeczeństwa. Jednocześnie – by doprowadzić do wewnętrznego rozbicia Kościoła – powołali Komisję Księży przy Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Środowisko to, do którego komuniści różnymi sposobami wciągnęli część duchownych, nazywane później „księżmi patriotami”, aktywnie wspierało rząd, na jego zlecenie podejmując krytykę Watykanu i Episkopatu Polski. Równocześnie pozamykano szkoły wyznaniowe i zlikwidowano katolickie organizacje młodzieżowe.
W styczniu 1950 r. władza przejęła kościelną organizację charytatywną „Caritas” – zagrabiając majątek kościelny i zajmując prowadzone przez tę organizację domy opiekuńcze. Pod starą nazwą zaczęła działać organizacja kierowana przez „księży patriotów” i działaczy grupy „Dziś i Jutro” – czyli późniejszego PAX. W marcu 1950 r. komuniści odebrali Kościołowi dobra ziemskie, będące fundamentem jego materialnego bytu.
W kwietniu 1950 r. doświadczany kolejnymi represjami Episkopat podpisał narzucone przez władze porozumienie między państwem a Kościołem. Zostało ono sceptycznie przyjęte przez Stolicę Apostolską i znaczącą część społeczeństwa. W zamian za swobodę prowadzenia pracy duszpasterskiej zgodzono się m.in. na potępienie działalności niepodległościowej, karanie księży współpracujących z podziemiem czy kolektywizację wsi.
Okładka jednego z numerów czasopisma „Szpilki” wydawanego przez reżimowego „Czytelnika”.
W tym samym miesiącu komuniści powołali Urząd do spraw Wyznań, który koordynował represje administracyjne wobec Kościołów i związków wyznaniowych, realizowane równolegle przez Ministerstwo Finansów i Ministerstwo Oświaty, ściśle współpracował też z MBP.
Władza uznała, że Kościół został na tyle osłabiony, iż można uderzyć w jego kadry. Jednym z najważniejszych celów komunistów było podkreślanie polskości uzyskanych w konsekwencji postanowień jałtańskich Ziem Zachodnich i Północnych. Od 1945 r. naciskali na ustanowienie na nich stałej administracji kościelnej. Nie było to jednak możliwe, gdyż w związku z tym, iż nie odbyła się konferencja pokojowa, status tych ziem formalnie wciąż pozostawał nierozstrzygnięty. W styczniu 1951 r., wykorzystując jako pretekst podpisanie w lipcu 1950 r. układu granicznego z NRD, władze komunistyczne ogłosiły likwidację tymczasowości władzy kościelnej na tzw. ziemiach odzyskanych. Ingerując w politykę personalną Kościoła, usunęły administratorów apostolskich z Gdańska, Gorzowa Wielkopolskiego, Olsztyna, Opola i Wrocławia. Jednocześnie zmusiły kapituły do wyboru wikariuszy. By nie prowokować represji wobec Kościoła, prymas kard. Wyszyński udzielił jurysdykcji narzuconym przez władze hierarchom.
Kolejnym etapem represji była likwidacja latem 1952 r. niższych seminariów duchownych. Nadal trwało rugowanie religii ze szkół oraz rozpoczęta w 1949 r. akcja tworzenia szkół ateistycznych.
W listopadzie 1952 r., pod pretekstem „uprawiania działalności godzącej w interesy państwa polskiego” – czyli dopominania się o przywrócenie religii do szkół – z diecezji katowickiej usunięto jej ordynariusza bp. Stanisława Adamskiego wraz z sufraganami. Równocześnie przeprowadzono rewizje w kurii krakowskiej, a na kilka dni bezpieka aresztowała metropolitę abp. Eugeniusza Baziaka i jego biskupa pomocniczego. Pretekstem do działań przeciwko kurii stało się ujęcie ks. Józefa Lelity (wikarego z Rabki) współpracującego z emigracyjną Radą Polityczną. Działaczy niepodległościowych utrzymujących kontakty z politycznym uchodźstwem sztucznie powiązano z kurią, co umożliwiło bezpiece przeprowadzenie w styczniu 1953 r. pokazowej rozprawy zwanej procesem kurii krakowskiej. Rozpętano wtedy jedną z największych propagandowych kampanii antykościelnych, a jednocześnie doprowadzono do usunięcia z diecezji abp. Baziaka i jego sufragana. W obu kuriach – katowickiej i krakowskiej – komuniści na niektórych stanowiskach obsadzili duchownych ze środowiska „księży patriotów”.
Proces księży Kurii Krakowskiej
Po propagandowym sukcesie, jakim stał się proces krakowskiej kurii, w lutym 1953 r. władza wprowadziła dekret o obsadzaniu duchownych stanowisk kościelnych, w którym komuniści nadali sobie prawo bezpośredniej ingerencji w politykę personalną Kościoła. Dekret stanowił, że każde objęcie stanowiska kościelnego (m.in. proboszczów, administratorów diecezji itp.) lub jego zwolnienie wymaga zgody władzy państwowej. Jednocześnie nakazano duchownym składanie ślubowania na wierność PRL. Dekret miał być narzędziem wymuszania lojalności wobec reżimu i ułatwiał promowanie w Kościele „księży patriotów”.
"...antyludowa działalność reakcyjnego kierownictwa katolickiego duchowieństwa..."
Odpowiedzią biskupów na te działania był memoriał Non possumus z maja 1953 r. Biskupi opisali proces laicyzacji szkolnictwa, potępili próby wywierania presji politycznej na Kościół, metodę dzielenia duchowieństwa i laikatu katolickiego przez tworzenie środowisk lojalnych wobec reżimu („księża patrioci” i PAX), krytykowali cenzurę, ingerencję w wewnętrzne sprawy Kościoła. Zawarli w nim też odwołanie do Dziejów Apostolskich: „Rzeczy Bożych na ołtarzach Cezara składać nam nie wolno. Non possumus!” (nie możemy – nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli).
Zdecydowana reakcja Episkopatu nie mogła powstrzymać nadciągających represji. Choć po śmierci Stalina w większości krajów bloku wschodniego odnotowywano pierwsze wyraźne symptomy „odwilży”, komuniści w PRL przeprowadzili decydujący atak na Kościół.
We wrześniu 1953 r. ogłoszono wyrok w procesie ordynariusza kieleckiego bp. Czesława Kaczmarka i czterech innych osób. Propagandowy akt oskarżenia zarzucał im szpiegostwo, działalność na szkodę ZSRS oraz współpracę z niemieckim okupantem. W czasie rozpętanej kampanii propagandowej władze usiłowały zmusić prymasa do potępienia kieleckiego biskupa – zdecydowane odrzucenie tych żądań przez kard. Wyszyńskiego stało się pretekstem do pozbawienia go możliwości sprawowania funkcji kościelnych i uwięzienia. Prymasa zatrzymano 26 września 1953 r. – był więziony do października 1956 r. Przewodniczącym Episkopatu został ordynariusz łódzki bp Michał Klepacz. Po aresztowaniu prymasa hierarchia kościelna została zmuszona do upokarzającego zadeklarowania swej lojalności wobec reżimu: w grudniu 1953 r. zorganizowano nagłośnione przez media ślubowanie Episkopatu na wierność PRL.
Faktyczne spacyfikowanie Episkopatu nie zakończyło jednak antykościelnych represji. Ich symbolem stała się przeprowadzona latem 1954 r. akcja wysiedlenia około 1400 zakonnic z Dolnego i Górnego Śląska i osadzenia ich w obozach pracy w województwach krakowskim i poznańskim.
Uwięzienie prymasa sprawiło, że opór wobec reżimu przeniósł się z poziomu Episkopatu do niektórych kurii, a także poszczególnych parafii.
Po 1948 r. komuniści przystąpili do ograniczania możliwości działania katolickiego laikatu. Wydawany od 1945 r. przez kurię warszawską, jawnie opozycyjny wobec reżimu „Tygodnik Warszawski” zlikwidowano w 1948 r. Część jego redaktorów została skazana – redaktor naczelny pisma ks. Zygmunt Kaczyński zmarł w więzieniu w 1953 r.
W Krakowie ukazywał się wydawany w tym czasie przez krakowską kurię „Tygodnik Powszechny”. Przyjął on odmienną filozofię działania, rezygnując z poruszania na swych łamach problematyki politycznej, koncentrując się na kwestiach religijnych, kulturalnych, filozoficznych. Pismo kierowane przez Jerzego Turowicza było poddawane cenzurze, a jego nakład ograniczano. Tygodnik dla katolików stanowił wyłom w komunistycznym monopolu informacyjnym, z kolei władze uważały go za „wentyl bezpieczeństwa”, neutralizujący część inteligencji katolickiej, jednocześnie umożliwiający propagandowe ukazywanie rzekomej wolności mediów i swobody wyrażania poglądów przez katolików.
Szczególną rolę w antykościelnej taktyce władz odegrało jednak środowisko skupione wokół Bolesława Piaseckiego, od 1952 r. funkcjonujące formalnie jako Stowarzyszenie PAX. Ideologia stowarzyszenia opierała się na zasadzie „potrójnego zaangażowania”: politycznego, katolickiego i socjalistycznego. Dla komunistów PAX był narzędziem służącym rozbijaniu Kościoła katolickiego. Lojalność wobec władzy wynagrodzono PAX-owi, umożliwiając mu prowadzenie w szerokim zakresie działalności gospodarczej i zapewniając przychylność cenzury. Stowarzyszenie wydawało w tym czasie dziennik, dwa tygodniki i miesięcznik. Ponadto w 1953 r., gdy redakcja „Tygodnika Powszechnego” odmówiła druku fotografii Stalina po jego śmierci, pismo oddano w ręce działaczy PAX (w grupie tej znalazł się m.in. Jan Dobraczyński). Z kolei w 1954 r. PAX-owcy zagarnęli wydawanego przez kurię katowicką „Gościa Niedzielnego”. Pisma wróciły w ręce prawowitych redakcji dopiero po „odwilży” 1956 r.
5 marca 1953 r. zmarł Józef Stalin. Śmierć sowieckiego dyktatora zapoczątkowała obejmujący cały blok sowiecki proces nazywany „odwilżą”. W jego efekcie doszło do korekty metod sprawowania władzy przy zachowaniu najistotniejszych cech systemu totalitarnego. Przemiany zapoczątkowane po śmierci Stalina zostały wymuszone przez głęboką niewydolność systemu komunistycznego i doprowadzenie państw bloku wschodniego na skraj kryzysu gospodarczego grożącego wybuchem masowych protestów. „Odwilż” była więc sposobem „ucieczki do przodu” przed sytuacją, w której rozwój wypadków wymknąłby się komunistom spod kontroli. W bloku wschodnim odchodzenie od stalinizmu trwało już od 1953 r., w PRL „odwilż” była jednak spóźniona.
Pierwsze symptomy zmian odnotowano w kulturze. W przekonaniu Bieruta i jego współpracowników poluzowanie gorsetu ideologicznego w kulturze było najbezpieczniejszą metodą na skanalizowanie społecznego niezadowolenia. Po latach socrealizmu na początku 1954 r. do kin weszły filmy odbiegające od dotychczasowej estetyki. Jeszcze w tym samym roku zaczął ukazywać się pierwszy kolorowy magazyn „Dookoła Świata”, prezentujący m.in. zakazane dotąd przez cenzurę reportaże z państw zachodnich.
W marcu 1954 r. przeprowadzono także kosmetyczne zmiany polityczne. W czasie II Zjazdu PZPR podjęto – za przykładem ZSRS – decyzję o powrocie do „kierownictwa kolegialnego”. Rozdzielono zatem funkcje I sekretarza i premiera PRL. Szefem partii pozostał Bierut, na fotelu premiera zasiadł natomiast Cyrankiewicz.
Katalizatorem przemian w kulturze stał się odbywający się w wakacje 1955 r. V Światowy Festiwal Młodzieży. Do Warszawy oprócz młodych ludzi z bloku sowieckiego przyjechały także grupy z „państw imperialistycznych”. Spotkanie indoktrynowanej i odizolowanej dotąd od Zachodu młodzieży bloku wschodniego z rówieśnikami z krajów kapitalistycznych miało olbrzymie znaczenie psychologiczne. Sączona jej do głów oficjalna ideologia była bowiem nie do pogodzenia z własnymi doświadczeniami nabytymi w czasie wspólnych rozmów i zabawy.
Wyczuwając polityczne prądy, „odwilży” podporządkowali się dotąd usłużni reżimowi twórcy. W sierpniu 1955 r. Adam Ważyk – wcześniej jeden z głównych przedstawicieli socrealizmu w poezji – opublikował Poemat dla dorosłych uchodzący za symboliczne zerwanie z realizmem socjalistycznym. Wbrew dotychczasowej praktyce, zamiast chwalić wielką budowę socjalizmu, Ważyk przedstawił ponurą rzeczywistość podkrakowskiej Nowej Huty – biedę, alkoholizm, prostytucję, bandytyzm…
We wrześniu, po wakacyjnej przerwie, czasopismo studenckie „Po Prostu”, wydawane przez komunistyczną młodzieżówkę, zaczęło się ukazywać z podtytułem „Tygodnik studentów i młodej inteligencji”. W kolejnych miesiącach odegrało ono znaczącą rolę. Jako pierwsze zaczęło opisywać dotychczas skrywaną w oficjalnych publikacjach „ciemną stronę” PRL-u: pisano o życiu na prowincji, przestępczości i chuliganach. W 1956 r. zaczęło ukazywać się coraz więcej tekstów o charakterze politycznym – najczęściej wyrażających popularne społecznie hasła demokratyzacji systemu, ale także przypominających o represjach wobec żołnierzy AK czy – gdy pojawiło się przyzwolenie PZPR na poruszanie tej tematyki – opisujących wynaturzenia stalinowskiego aparatu sprawiedliwości. Tygodnik z czasem stał się zatem „tubą wolności” – nie można było w nim napisać wszystkiego, niemniej drukowano teksty, które po latach ścisłej cenzury rodziły wrażenie powrotu wolności słowa.
Józef Światło.
Dynamika kontrolowanej zmiany została zaburzona jesienią 1954 r. Rok wcześniej do Berlina Zachodniego zbiegł Józef Światło, wicedyrektor Departamentu X MBP, posiadający wiedzę o najpilniej strzeżonych tajemnicach rządzącej polską komunistycznej kliki. We wrześniu 1954 r. na falach Radia Wolna Europa nadano pierwszą audycję, w której Światło ujawniał kulisy działania partii i bezpieki. Były oficer MBP mówił o agenturalności polskich komunistów, ich pełnej zależności od Moskwy, wewnętrznych rozgrywkach partyjnych, a także opisywał metody śledcze i sposoby fingowania procesów. Audycje wywołały wstrząs. Początkowo komuniści próbowali ratować sytuację, wydając komunikat PAP o „agenturalno-prowokatorskiej działalności ppłk. J. Światły”. Na przełomie listopada i grudnia 1954 r., w czasie narady centralnego aktywu PZPR, doszło jednak do bezprecedensowej w dotychczasowych dziejach PRL krytyki kierownictwa partii, w tym Bieruta, za „odizolowanie się od mas partyjnych”. Jednocześnie skrytykowano kierownictwo MBP. Próbą ratowania sytuacji i opanowania nastrojów społecznych było rozwiązanie ministerstwa i powołanie w jego miejsce – szczuplejszego kadrowo – Komitetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego. Choć analogiczne zmiany przeprowadzano w tym czasie w całym imperium sowieckim, w PRL nadano im specjalny charakter propagandowy. Rozpoczęto przygotowania do rewizji procesów, w których skazywano działaczy komunistycznych, a w grudniu zwolniono z aresztu Władysława Gomułkę.
Anatol Fejgin – w latach 1950–1953 dyrektor Biura Specjalnego, a później Departamentu X.
W styczniu 1955 r. w czasie III Plenum KC PZPR skrytykowano „wypaczenia w pracy aparatu bezpieczeństwa”. W kolejnych miesiącach skonstruowano tezę o „wyrośnięciu aparatu bezpieczeństwa” ponad partię, która była następnie nagłaśniana w ramach specjalnej akcji propagandowej. Twierdzenie o samowolnym działaniu bezpieki miało uchronić komunistów od poniesienia odpowiedzialności za popełniane przez nią zbrodnie i ukryć fakt, że bezpieka funkcjonowała pod bezpośrednim nadzorem kierownictwa partii komunistycznej. Minister bezpieczeństwa publicznego Radkiewicz został przeniesiony na stanowisko ministra państwowych gospodarstw rolnych, a dyrektor Departamentu X Anatol Fejgin i nadzorujący jego pracę wiceminister MBP Roman Romkowski – aresztowani. W kwietniu 1956 r. ogłoszono amnestię, w ramach której więzienia opuściło około 4,5 tys. więźniów politycznych, a kolejnym 4,5 tys. osadzonych za działalność przeciw reżimowi złagodzono kary. Nie oznaczało to jednak uwolnienia wszystkich skazanych za działalność niepodległościową. Ostatnim działaczem Polski Walczącej wypuszczonym z więzienia był kurier WiN Adam Boryczka, który wyszedł na wolność w 1967 r.
„Odwilż” w kulturze przebiegała pod pełną kontrolą PZPR, już jednak wymuszone zmiany w aparacie represji miały znaczący wpływ na wyzwolenie się części społeczeństwa z paraliżującego strachu przed reżimem. Zmiany w bezpiece świadczyły, że nie jest ona wszechmocna, a zarazem dowodziły, że poddana silnej presji partia zaczyna się cofać.
Audycje Światły zmusiły komunistów do niezaplanowanych działań, mimo to do początku 1956 r. kontrolowali oni tempo i kierunek zmian. Przełomem okazał się XX Zjazd Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego w Moskwie, zwołany w lutym 1956 r. Delegacji PZPR przewodził Bierut. Na zakończenie zjazdu przywódca bloku wschodniego Nikita Chruszczow wygłosił tajny referat O kulcie jednostki i jego następstwach, w którym zawarł krytykę Stalina. Intencją Chruszczowa było klasyczne w systemie komunistycznym zrzucenie odpowiedzialności za niewydolność systemu na poprzednią ekipę rządzącą i zapewnienie sobie możliwości „nowego otwarcia”. W istocie Chruszczow podważył jednak fundament sowieckiego modelu budowy socjalizmu – zasady kultu jednostki, nieomylności przywódcy i mechanizm kierowania partią komunistyczną. Tym samym uderzył w partie komunistyczne w całym bloku, które w swoich krajach wiernie kopiowały sowieckie wzorce rządzenia, a więc mimowolnie zmniejszył przestrzeń strachu przed bezpieką i uległości społecznej wobec ideologicznego nacisku komunistów. Referat Chruszczowa szybko przestał być tajemnicą i wywołał szok w strukturach partyjno-rządowych w całym imperium i sensację w świecie zachodnim. Wkrótce po zamknięciu zjazdu – jeszcze w Moskwie – 12 marca zmarł Bierut. W osiem dni później, w czasie obrad VI Plenum KC PZPR, w obecności Chruszczowa na I sekretarza PZPR wybrany został Edward Ochab . Uchodził on za osobę z „centrum”, niezwiązaną z żadną z coraz wyraźniej spierających się niesformalizowanych dwóch koterii wewnątrz PZPR. Z frakcją „natolińską”, nazywaną też „dogmatykami”, wiązano m.in. Franciszka Jóźwiaka, Mazura i Zenona Nowaka, a za ich patrona uważano Konstantego Rokossowskiego. Natomiast z frakcją „puławską”, nazywaną grupą „odnowy”, łączono m.in. Stefana Staszewskiego czy Zambrowskiego. Koterie spierały się o metodę wyjścia z coraz poważniejszego kryzysu społecznego w sposób umożliwiający komunistom zachowanie pełni władzy i kontroli nad sytuacją w kraju oraz utrzymanie Polski w sowieckim „imperium zewnętrznym”. Położenie komplikowało przedostanie się do opinii publicznej treści referatu Chruszczowa, co zapoczątkowało falę toczonych w czasie partyjnych zebrań społecznych dyskusji nad dotychczasowymi metodami sprawowania władzy w „ludowej” Polsce.
Katalizatorem przemian w czasie „odwilży” stało się powstanie w Poznaniu. 28 czerwca 1956 r. w proteście przeciwko śrubowaniu norm, niskim płacom oraz brakom podstawowych produktów w sklepach robotnicy Poznania wyszli na ulice. Początkowo próbowali przedstawić swoje postulaty władzom wojewódzkim – te jednak uchyliły się od rozmów. Rewolta o charakterze ekonomicznym podyktowana dramatyczną sytuacją materialną robotników przerodziła się w antykomunistyczny bunt o antysowieckim charakterze. Stanowiła protest przeciwko komunistycznej rzeczywistości we wszystkich jej wymiarach: ekonomiczno-społecznym, ideologicznym i politycznym. Komuniści w ciągu kilkunastu godzin krwawo stłumili powstanie, wprowadziwszy do miasta jednostki regularnego wojska. Zginęło 59 osób, a ponad 500 było rannych. Poznański Czerwiec był pierwszym tak głębokim przejawem kryzysu systemu od ustanowienia w Polsce totalitarnej władzy.
Poznański Czerwiec '56
W kolejnych tygodniach doszło do eskalacji politycznego sporu wewnątrz PZPR. W lipcu na VII Plenum KC PZPR z całą mocą starli się reprezentanci „puławian” i „natolińczyków” – spór dotyczył kierunku przemian w chwili, gdy zdawano sobie sprawę, że sytuacja w kraju staje się coraz mniej sterowna. Toczył się pomiędzy komunistami, którzy w jednakowy sposób byli zaangażowani we wprowadzenie, a następnie utrzymanie systemu totalitarnego. To, co różniło koterie, to wybór taktyki, która zapewniałaby skuteczne kontynuowanie despotycznej władzy. „Natolińczycy” byli zwolennikami koncepcji zastosowanej już w bezpiece. Chcieli wybrać grupę kozłów ofiarnych, których uzna się za winnych „błędów i wypaczeń” okresu stalinowskiego. Rosnący ferment społeczny planowali uspokoić przez podwyżki płac. Z kolei „puławianie”, zdobywający w kolejnych miesiącach przewagę, uznawali, że należy stworzyć „wentyl bezpieczeństwa” przez dalszą korektę polityki gospodarczej, złagodzenie cenzury i nieznaczne poszerzenie swobód indywidualnych.
"...prowokatorzy i agenci imperializmu..."
Reakcją na poznański Czerwiec była niespotykana od lat fala aktywności społecznej. Przejawiała się ona w ogólnopolskim poparciu dla uczestników poznańskiego powstania i nawiązywania do niego jako symbolu wolnościowego, antysowieckiego i antykomunistycznego zrywu. Przez kraj przeciągnęła wzbierająca fala antyreżimowego oporu, przejawiająca się w napisach na murach, ulotkach, anonimowych listach kierowanych do władz rozmaitych szczebli, pogłoskach i plotkach, ale także w manifestacjach i coraz śmielej formułowanych zarzutach wobec władz.
Wydarzenia po VII Plenum potoczyły się lawinowo. W całym kraju przeprowadzano masówki, w czasie których miały zostać potępione „zajścia w Poznaniu”. Jednak nie przebiegały one zgodnie z planem. Stały się forum, na którym zdecydowanie krytykowano fatalne położenie materialne, wszechobecną nędzę, absurdalność „wyścigów pracy”. Wiece udowodniły, że sytuacja w Poznaniu nie była wyjątkowa, ale typowa. Lato i wczesna jesień uzmysłowiły rządzącym i rządzonym, że kontynuowanie dotychczasowej polityki społeczno- gospodarczej i metod sprawowania władzy jest niemożliwe. Na szczytach władzy gorączkowo poszukiwano wyjścia z trudnej sytuacji. Coraz częściej powracało nazwisko Gomułki – sprawdzonego w trudnych latach wprowadzania systemu komunistycznego, teraz paradoksalnie uchodzącego za ofiarę systemu, który współtworzył. 12 października zaproszono go na obrady Biura Politycznego. Gomułka w czasie przemówienia podsumował głosy „ulicy”, które w części były wyrażone w artykułach drukowanych w „Po Prostu”. Już w trzy dni później w czasie kolejnego posiedzenia członkowie Biura Politycznego złożyli rezygnację. Jednocześnie zaakceptowano propozycję Ochaba, że ustąpi on ze stanowiska I sekretarza na rzecz Gomułki. Na 19 października wyznaczono rozpoczęcie obrad VIII Plenum KC PZPR.
Na zmiany zachodzące w Polsce nerwowo zareagowała Moskwa, żądając od polskich komunistów przesunięcia terminu plenum. Ochab jednak odmówił. W dniu rozpoczęcia plenum w Warszawie wylądowała – niezapowiedziana – delegacja sowiecka pod przewodnictwem Chruszczowa i z udziałem marsz. Iwana Koniewa – głównodowodzącego wojsk Układu Warszawskiego. Po otwarciu plenum do KC przyjęto Gomułkę i jego najbliższych współpracowników: Zenona Kliszkę, Ignacego Logę-Sowińskiego i Spychalskiego. Następnie członkowie Biura Politycznego wraz z Gomułką udali się na rozmowy z sowiecką delegacją. Przekonali Chruszczowa, że zmiany personalne nie wpłyną na istotę systemu, a zależność Polski od ZSRS zostanie utrzymana. Wkrótce VIII Plenum wznowiło obrady, w czasie których do Biura Politycznego weszli przede wszystkim zwolennicy Gomułki, a on sam został wybrany na I sekretarza KC PZPR. Wygłosił przemówienie, w którym zawarł niezwykle ostrą krytykę stalinizmu i poprzednich władz.
Komuniści poprzez zastosowanie manewru z powrotem Gomułki jako więźnia stalinowskiego oraz przeforsowanie go – wbrew wątpliwościom Moskwy – na przywódcę PZPR wykorzystali antystalinowskie i antysowieckie nastroje. Uwiarygodnili „nową” ekipę i zapewnili jej „czyste otwarcie”. Gomułka traktowany był wówczas przez Polaków jak przywódca narodowy, który w obronie suwerenności Polski nie zawahał się przeciwstawić Sowietom. W całym kraju w niekończących się manifestacjach skandowano: „Wiesław! Wiesław!”. Społeczeństwo skupiało uwagę na wytworzonych przez komunistów pozorach zmiany, nie dostrzegając faktów świadczących o ciągłości systemu.
Październik w sferze społecznej był prawdziwą eksplozją aktywności. Z jednej strony pojawiły się przejawy powszechnego entuzjazmu dla spodziewanych przemian, połączonego z nastrojami antysowieckimi. Z drugiej zaś zaczęto podejmować próby tworzenia instytucji i organizacji niezależnych od władzy. Masowy ruch społeczny przyjmował formę demonstracji ulicznych, wieców, masówek, które przetoczyły się przez cały kraj. Oprócz wyrażanego poparcia dla Gomułki formułowano w ich trakcie postulaty dalszych zmian. Ostrze antysowieckie było wyraźnie widoczne choćby w czasie demonstracji w Legnicy, gdzie zdemolowano Dom Żołnierza Armii Radzieckiej, w Brzegu, gdzie wybito szyby w koszarach armii sowieckiej, dochodziło także do ataku manifestantów na budynki bezpieki, MO lub, znacznie rzadziej, PZPR. Istotą Października stała się dążność do samoorganizacji społecznej, która jednak była skutecznie hamowana przez władzę. Jako przykład można wskazać Kluby Inteligencji Katolickiej, które zawiązały się w kilkunastu miastach, jednak komuniści zezwolili na działanie tylko pięciu z nich. Na wsi z kolei reakcją na Październik stało się samorzutne rozwiązywanie przez chłopów kołchozów.
Komuniści, świadomi, że udało się opanować sytuację w sferze politycznej, zmierzali do ponownego pełnego przejęcia kontroli nad wydarzeniami w kraju. Manifestacje poparcia dla nowego I sekretarza – choć były sukcesem, musiały zostać wyciszone, a postulaty społeczne ograniczone. Na olbrzymim wiecu na placu Defilad w Warszawie 24 października 1956 r. Władysław Gomułka powiedział: „Dość wiecowania i manifestacji. Czas przejść do codziennej pracy”. Nowy I sekretarz uspokajał nastroje i szykował się do umocnienia swojej pozycji w partii.
Jednocześnie społeczeństwo nie chciało wierzyć, że „odwilż” właściwie się skończyła. Jeszcze przez wiele tygodni na fali entuzjazmu dochodziło do demontażu niektórych instytucji państwa komunistycznego – np. chłopi masowo rozwiązywali kołchozy, młodzież występowała z ZMP, próbowano odbudować niezależny od władz ZHP. Gomułka zgodził się też na zwolnienie z internowania prymasa Wyszyńskiego, a także zaakceptował tworzenie zrzeszających niezależnych wobec władzy działaczy katolickich Klubów Inteligencji Katolickiej. Rozwiązano KdsBP, tworząc na jego miejsce Służbę Bezpieczeństwa – wchodzącą w skład MSW.
Szokiem – w skali społecznej – stała się sowiecka interwencja na Węgrzech, związana z próbą uniezależnienia się tego państwa od ZSRS. Krwawe stłumienie powstania węgierskiego wywołało falę solidarności z Budapesztem. Masowo przekazywano datki dla Węgrów i oddawano krew dla rannych. O skali społecznego zaangażowania świadczy to, że jedynie Stany Zjednoczone przekazały więcej środków dla ofiar sowieckiej interwencji na Węgrzech. W pierwszym odruchu interwencja sowiecka doprowadziła w PRL do spotęgowania antysowieckich nastrojów, dochodziło do tłumnych demonstracji potępienia, a także do ataków na instytucje kojarzone z ZSRS (w tym na siedziby Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej). Jednak w dłuższej perspektywie dramat węgierski wpłynął na uspokojenie społecznych nastrojów i ograniczenie żądań. Paradoksalnie przyczynił się także do ugruntowania mitu Gomułki i popierających go koterii w PZPR jako sił przeciwstawiających się sowieckiej dominacji w bloku wschodnim.
„Odwilż” była wydarzeniem specyficznym. W jej efekcie z jednej strony poszerzono zakres swobód indywidualnych, z drugiej zaś entuzjazm i złudne nadzieje społeczne wiązane z Gomułką pozwoliły komunistom na utrzymanie podstawowych cech systemu totalitarnego. Do trwałych efektów „odwilży” zaliczyć należy: zmianę metod działania aparatu represji, ograniczenie skali indoktrynacji, zerwanie z socrealizmem w kulturze, przyznanie większej swobody partiom satelickim i organizacjom młodzieżowym, dopuszczenie do życia publicznego – w ograniczonym zakresie – organizacji katolickich.
Jednocześnie w czasie „odwilży” przywódcy PZPR potrafili opanować sytuację w kraju, a co więcej – przekonać społeczeństwo, że w systemie zaszły przełomowe zmiany. Choć istotnie skutki „odwilży” były wyraźnie odczuwalne dla mieszkańców PRL, to jednak pozostała ona państwem totalitarnym, despotycznie rządzonym przez komunistyczną mniejszość.
Podsumowanie
Gospodarka centralnie sterowana
© 2015 Biuro Edukacji Publicznej IPN. Wszystkie prawa zastrzeżone. Autorzy publikacji: Adam Dziurok, Marek Gałęzowski, Łukasz Kamiński, Filip Musiał Koordynator projektu: Tomasz Ginter (tomasz.ginter@ipn.gov.pl) |
Potrzebujeszwersjidrukowanej? |
Czystki w bloku wschodnim – w czasie zarządzonej w drugiej połowie lat czterdziestych przez Stalina czystki, zaplanowanej na wzór „wielkiej czystki” z lat trzydziestych XX w. – na śmierć skazano m.in.: w ZSRS Aleksieja Kuzniecowa i Nikołaja Wozniesieńskiego, w Albanii Koczi Dzodze, w Bułgarii Trajczo Kostowa, na Węgrzech László Rajka, w Czechosłowacji Rudolfa Slanskiego oraz Vladimira Clementisa. Wszyscy ci działacze komunistyczni przed aresztowaniem zajmowali wysokie stanowiska i lojalnie wypełniali polecenia Stalina, przyczyniając się do budowy totalitarnych reżimów w swoich krajach. Czystka miała silniej podporządkować partie komunistyczne ich przywódcom, a tych Stalinowi.
Aparatczyk – popularne określenie osoby zawodowo zajmującej się działalnością partyjną. Pojęcie było spolszczeniem rosyjskiego odpowiednika apparatczik. Odnosiło się przede wszystkim do członków PPR i PZPR, SD i ZSL zatrudnionych na etatach partyjnych i odpowiedzialnych za realizację polityki partii. W „ludowej” Polsce aparatczycy tworzyli osobną, uprzywilejowaną warstwę korzystającą z udogodnień niedostępnych dla przeciętnego obywatela. Najwyżsi aparatczycy PZPR byli niemal niczym nieograniczonymi władcami państwa.
Centralizm demokratyczny – w teorii komunistycznej zasada oznaczająca konieczność poddawania pod dyskusję wszelkich propozycji organów kierowniczych partii. W praktyce komunistycznych systemów totalitarnych była to zasada bezwzględnego posłuszeństwa wobec wyższych instancji partyjnych. Oznaczało to pełną podległość władz regionalnych władzom centralnym, a tych ostatnich I sekretarzowi PZPR, który z kolei wykonywał polecenia przekazywane z Kremla.
„Trybuna Ludu” – dziennik wydawany od 1948 do 1990 r., pełnił funkcję tuby propagandowej KC PZPR. Jego znaczenie malało wraz z rozwojem telewizji, która przejmowała na siebie zadania indoktrynacji i dezinformowania społeczeństwa. „Trybuna Ludu” prezentowała oficjalne stanowisko PZPR oraz – na zlecenie władz partyjnych – inspirowała kampanie oszczerstw przeciw osobom i środowiskom uznawanym za niewygodne dla partii. Z chwilą likwidacji „Trybuny Ludu” zaczął się ukazywać – niezwiązany formalnie z żadną partią – dziennik „Trybuna”.
Proszę Was o wyrażenie zgody na przyjazd dla poradzenia się w następujących sprawach:
Bierut
Pismo Bieruta do Stalina, Warszawa, 28 września 1949 r.
Kazimierz Kamieński "Huzar"
Kpt. Kazimierz Kamieński „Huzar” (1919–1953) – walczył w kampanii wrześniowej, a następnie zaangażował się w działania ZWZ-AK. Po zajęciu Polski przez Armię Czerwoną objął dowództwo nad oddziałem samoobrony AKO-WiN w Wysokiem Mazowieckiem. Wkrótce podporządkował się VI Brygadzie Wileńskiej, nad którą objął komendę w 1949 r. Działał na Białostocczyźnie i Mazowszu. Przez wiele lat nieuchwytny dla bezpieki, przeprowadził ponad sto akcji zbrojnych przeciw komunistom. Ostatecznie padł ofiarą prowokacyjnej operacji MBP o kryptonimie „Cezary”. Podstępnie ujęty w 1952 r., po ciężkim śledztwie został skazany na karę śmierci i zamordowany w 1953 r.
Gen. August Emil Fieldorf "Nil"
August Emil Fieldorf „Nil”, „Weller”, „Jordan” (1895–1953) – w czasie I wojny światowej walczył o niepodległość w Legionach i POW. Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. oraz kampanii wrześniowej 1939 r. Przedostał się do Francji, gdzie kontynuował służbę w Polskich Siłach Zbrojnych. W 1940 r., jako emisariusz rządu, został przerzucony do okupowanej Polski. Pełnił wysokie funkcje dowódcze w ZWZ-AK, m.in. był inspektorem Obszaru Krakowsko-Śląskiego ZWZ, szefem Kedywu Komendy Głównej AK – nadzorował wszystkie akcje dywersyjne polskiego podziemnego wojska. Od wiosny 1944 r. współtworzył organizację „NIE” i jesienią 1944 r. został wyznaczony na jej dowódcę. W marcu 1945 r. aresztowali go Sowieci; nierozpoznany trafił do łagru. W 1947 r. powrócił do kraju. Nie podjął działalności konspiracyjnej – natomiast ujawnił swą tożsamość komunistycznym władzom. W 1950 r. został aresztowany, po czym po sfingowanym procesie skazany na karę śmierci. Stracono go w lutym 1953 r.
Andrzejku! Wymodlony, wymarzony i kochany mój synku. Piszę do Ciebie po raz pierwszy i ostatni. W tych dniach bowiem mam być zamordowany. Chciałem być Tobie ojcem i przyjacielem. Bawić się z Tobą i służyć radą i doświadczeniem w kształtowaniu Twego umysłu i charakteru. Niestety okrutny los zabiera mnie przedwcześnie, a Ciebie zostawia sierotą. Dlatego piszę i płaczę. Ja odchodzę – Ty zostajesz, by w czyn wprowadzać idee ojca. [...]
Odbiorą mi tylko życie. A to nie najważniejsze. Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą. Jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę dziś bardziej niż kiedykolwiek, że Idea Chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona. To moja wiara i moje wielkie szczęście. Gdybyś odnalazł moją mogiłę, to na niej możesz te słowa napisać. Żegnaj mój ukochany. Całuję i do serca tulę. Błogosławię i Królowej Polski oddaję. Ojciec.
Fragment grypsu pisanego w celi śmierci przez ppłk. Łukasza Cieplińskiego do synka, 20 stycznia 1951 r.
Przedwojenna fotografia Witolda Pileckiego jako ppor. kawalerii.
Witold Pilecki (1901–1948)Walczył w czasie wojny polsko-bolszewickiej 1920 r., został wtedy dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych. Zmobilizowany we wrześniu 1939 r., po klęsce Polski przeszedł do konspiracji – był jednym z twórców Tajnej Armii Polskiej. W 1940 r. celowo dał się zatrzymać Gestapo w ulicznej łapance, by dostać się do KL Auschwitz. Przez 3 lata pobytu w obozie zorganizował wśród więźniów sieć konspiracyjną, która niosła pomoc więźniom, przekazywała informacje na zewnątrz i przygotowywała do powstania w Auschwitz. Po ucieczce w 1943 r. napisał raporty o sytuacji więźniów, warunkach obozowych, systematycznej eksterminacji prowadzonej przez Niemców i stworzonej przez siebie tajnej organizacji. Pilecki jako pierwszy przedstawił mechanizm zagłady Żydów. Brał udział w Powstaniu Warszawskim, po jego kapitulacji trafił do niemieckiej niewoli, a stamtąd do Polskich Sił Zbrojnych we Włoszech. Po powrocie do kraju organizował opór przeciw wprowadzanemu w Polsce komunizmowi. W 1947 r. został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa. Przez wiele dni był przesłuchiwany i poddawany nieludzkim torturom, wreszcie skazany na śmierć. Wyrok wykonano 25 maja 1948 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Oficjalnie zrehabilitowano go w 1990 r., pośmiertnie odznaczono też Orderem Orła Białego, a w 2013 r. awansowano do stopnia pułkownika.
Jan Rodowicz "Anoda"
Phm., por. Jan Rodowicz „Anoda” (1923–1949)
Był synem Kazimierza Rodowicza, profesora Politechniki Warszawskiej, i Zofii, siostry gen. Władysława Bortnowskiego. Wiosną 1939 roku zdał tzw. małą maturę w prestiżowym stołecznym gimnazjum im. Stefana Batorego. Pod okupacją niemiecką kontynuował naukę na tajnych kompletach. Zaangażował się też w działalność Szarych Szeregów, czyli konspiracyjnego harcerstwa. Początkowo brał udział w akcjach tzw. małego sabotażu, takich jak malowanie antyhitlerowskich napisów na murach. Później uczestniczył w licznych akcjach dywersyjnych i bojowych Hufca Centrum Grup Szturmowych Szarych Szeregów. W marcu 1943 roku dowodził sekcją „Butelka” w czasie głośnej Akcji pod Arsenałem, w wyniku której odbito z rąk gestapo grupę więźniów, w tym Jana Bytnara „Rudego”. W maju tego samego roku pod Celestynowem wziął udział w udanej akcji odbicia więźniów transportowanych do niemieckiego obozu Auschwitz. Podczas Powstania Warszawskiego walczył w szeregach harcerskiego Batalionu „Zośka”. Został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari. Ciężko ranny, leczył się przez kilka miesięcy. Po zajęciu Polski przez Armię Czerwoną był dowódcą oddziału dyspozycyjnego szefa Obszaru Centralnego Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj. Gdy latem 1945 roku DSZ została rozwiązana, zaprzestał działalności konspiracyjnej i podjął studia na Politechnice Warszawskiej. Mimo to w grudniu 1948 roku został aresztowany i poddany brutalnemu śledztwu. Zginął w niejasnych okolicznościach. Oficjalna wersja głosiła, że wyskoczył z IV piętra budynku Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przy ul. Koszykowej w Warszawie. Możliwe jednak, że został wypchnięty z okna lub – jak sugerują inne relacje – zakatowany w trakcie śledztwa.
W 2008 roku Jan Rodowicz został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.
Marian Strużyński vel Reniak
Marian Strużyński vel Reniak (1922–2004) – w czasie wojny był żołnierzem AK, a po 1945 r. działał w WiN. Zwerbowany do współpracy przez UB w 1947 r. pod ps. „Irka” donosił na swych towarzyszy broni. W kolejnych latach pod ps. „7”, „Karol” i „Robert” jako agent UB przyczynił się do rozbicia Rady WiN Olkusz, przenikał także do oddziałów niepodległościowych, przyczyniając się do ich likwidacji. Jego działalność agenturalna umożliwiła bezpiece rozbicie w Małopolsce m.in. oddziałów partyzanckich: Stanisława Ludzi „Harnasia”, Józefa Miki „Leszka” i Stanisława Nowaka „Iskry”. Od 1951 r. uczestniczył w jednej z największych gier operacyjnych bezpieki – operacji „Cezary”. W jej ramach odegrał m.in. kluczową rolę w rozbiciu oddziału kpt. Kazimierza Kamieńskiego „Huzara”. Wskutek jego działań co najmniej dwóch partyzantów zginęło w walce z UB, a dwunastu zostało ujętych, skazanych na karę śmierci i straconych. Po 1957 r. został kadrowym funkcjonariuszem SB, z resortu odszedł w 1964 r. Na emeryturze zajął się twórczością literacką, pisząc m.in. beletryzowane historie z czasu swej działalności agenturalnej.
Adam Stefan Sapieha (1867–1951) – pochodził ze starego rodu arystokratycznego, który wydał szereg senatorów i hetmanów w I Rzeczypospolitej. W 1893 r. przyjął święcenia kapłańskie, pracował jako duszpasterz w Jazłowcu, a później na Górnym Śląsku. Odebrał gruntowne wykształcenie teologiczne, prawnicze i dyplomatyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, uniwersytecie w Wiedniu, Papieskim Uniwersytecie Laterańskim w Rzymie oraz w Papieskiej Akademii Szlacheckiej. Po studiach pełnił posługę duszpasterską we Lwowie. W 1905 r. powrócił do Rzymu, gdzie uzyskawszy tytuł szambelana papieskiego, stał się rzecznikiem Kościoła katolickiego na ziemiach polskich. W 1911 r. otrzymał sakrę biskupią i został ordynariuszem diecezji krakowskiej. W 1915 r. powołał Krakowski Biskupi Komitet dla Dotkniętych Klęską Wojny. Po ustanowieniu w Krakowie metropolii został w 1925 r. podniesiony do godności arcybiskupa metropolity krakowskiego, a w 1946 r. został kardynałem. Swą postawą wobec obydwu okupantów i troską o wiernych zyskał przydomek „Księcia Niezłomnego”.
[...] rząd polski uważa przeprowadzenie publicznego procesu sądowego grupy [bp. Czesława] Kaczmarka za przedsięwzięcie całkowicie na czasie i uzasadnione. Bez wątpienia proces pomoże zdemaskować w oczach wierzących Polaków antyludową działalność reakcyjnego kierownictwa katolickiego duchowieństwa. Jednocześnie rząd polski uważa, że proces wywoła reakcję międzynarodową, która może zaszkodzić wspólnej polityce obozu pokoju, ukierunkowanej na osłabienie napięcia międzynarodowego. Z tego powodu rząd polski chciałby otrzymać radę rządu ZSRR w sprawie celowości przeprowadzenia procesu [...] jeśli w Moskwie dojdą do wniosku o celowości [procesu], to będzie można delegować do Moskwy wiceministra bezpieczeństwa publicznego [Romana] Romkowskiego, nadzorującego przebieg śledztwa w sprawie Kaczmarka. Romkowski mógłby udzielić niezbędnych wyjaśnień w celu bardziej wnikliwego zaznajomienia z materiałami przygotowywanego procesu [...].
Fragment wypowiedzi Bolesława Bieruta w czasie spotkania z ambasadorem ZSRS w Warszawie Arkadijem Sobolewem, Warszawa, 26 maja 1953 r.
Ks. Zygmunt Kaczyński, redaktor naczelny "Tygodnika Warszawskiego. Fotografia wykonana po aresztowaniu przez funkcjonariuszy MBP.
Zygmunt Kaczyński (1894–1953) – duchowny archidiecezji warszawskiej, redaktor, działacz chadecki. W II Rzeczypospolitej polityk związany z chrześcijańską demokracją, po 1939 r. przedostał się do Francji, a później do Wielkiej Brytanii. Wchodził w skład rządu RP na uchodźstwie w latach 1939–1944. W 1945 r. powrócił do kraju i działał w Stronnictwie Pracy Karola Popiela, był redaktorem naczelnym „Tygodnika Warszawskiego”. Aresztowany w 1949 r. za działalność niepodległościową, zmarł w więzieniu.
„Odwilż” – proces odchodzenia od polityki Stalina. W sferze ideologicznej wiązał się z wprowadzeniem zasady kolegialnego kierownictwa, w sferze gospodarczej zaś z odejściem od forsownej industrializacji i naciskiem na rozwój produkcji konsumpcyjnej. Nazwę procesu zaczerpnięto z tytułu powieści Ilii Erenburga, sowieckiego reżimowego literata wyczuwającego polityczne potrzeby partii, najpierw jednego z prekursorów socrealizmu, później autora publicystyki antynazistowskiej, wreszcie reprezentanta nurtu antystalinowskiego w literaturze.
Departament X – pion MBP odpowiedzialny za zwalczanie prowokacji w ruchu robotniczym. Od marca 1950 r. działający jako Biuro Specjalne, a od grudnia 1951 r. jako Departament X MBP. Był pionem policji politycznej, tropiącym zdradę i nielojalność w szeregach partii komunistycznej, podstawowym narzędziem partyjnej czystki. Funkcjonariusze tego pionu zajmowali się wykrywaniem „odchylenia prawicowo-- -nacjonalistycznego” w PZPR, a później także „spychalszczyzny”.
IPNBU-13-1-448-2
Edward Ochab (1906–1989) – odebrał wykształcenie handlowe, od 1929 r. był członkiem KPP. Za działalność wymierzoną przeciw niepodległej II Rzeczypospolitej był kilkakrotnie więziony. W czasie II wojny światowej przebywał w ZSRS, gdzie współorganizował inspirowany przez Sowietów ZPP. Jako sprawdzony aparatczyk został skierowany do armii Berlinga, w której był „politrukiem” (oficerem polityczno-wychowawczym). Po przybyciu na ziemie Polski pojałtańskiej rozpoczął karierę w strukturach komunistycznej władzy. Był członkiem Krajowej Rady Narodowej, członkiem KC PPR, a także kierował wojewódzkim komitetem PPR w Katowicach (1946–1948). Po utworzeniu PZPR pozostał w kierownictwie partii komunistycznej, nadal sprawując wysokie funkcje w aparacie centralnym, m.in. członka Biura Politycznego (1954–1968) oraz sekretarza KC (1950–1956, 1959–1964). Od marca do października 1956 r. był I sekretarzem KC PZPR. W latach 1964–1968 przewodniczył Radzie Państwa. W latach 1947–1969 zasiadał w sejmie. Po antysemickiej nagonce z 1968 r. w geście protestu wycofał się z życia publicznego.
O ile robotnicy Poznania mieli niewątpliwie na celu przedstawienie swoich postulatów, co jest ich prawem, to prowokatorzy i agenci imperializmu mieli na oku coś zupełnie odwrotnego: chcą przeszkodzić w realizacji tych postulatów, co im się nie uda, i chcieliby wywołać anarchię, która przeszkodziłaby także postępującym procesom demokratyzacji naszego życia. […] Krwawe zajścia w Poznaniu nie powstrzymają jednak ani nie osłabią wysiłków partii i rządu zmierzających do demokratyzacji naszego życia, do lepszego wykonywania naszych zadań i do rozwoju gospodarki i kultury narodowej, w najgłębszej trosce o szybszą poprawę warunków życiowych ludności pracującej. W wysiłkach tych partia i władza ludowa liczy na pełne poparcie całego społeczeństwa. Liczy na pełne poparcie robotników i pracującej inteligencji Poznania. Ufamy, że wszyscy ludzie pracy Poznania będą sumiennie wykonywać swe obowiązki. Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciwko władzy ludowej, niechaj będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie w interesie klasy robotniczej, w interesie chłopstwa pracującego i inteligencji, w interesie walki o podnoszenie stopy życiowej ludności, w interesie dalszej demokratyzacji naszego życia, w interesie naszej Ojczyzny.
Fragment przemówienia Józefa Cyrankiewicza wygłoszonego 29 czerwca 1956 r. w Polskim Radiu w Poznaniu.
Powstanie węgierskie – spowodowany „odwilżą” bunt przeciwko stalinowskiej ekipie w Węgierskiej Partii Pracy, koordynowany przez reprezentującego „liberalne” skrzydło w partii Imre Nagya. Po ogłoszeniu przez Nagya, że Węgry występują z Układu Warszawskiego, w listopadzie wkroczyła armia sowiecka, która spacyfikowała kraj. W czasie powstania śmierć poniosło około 20 tys. osób, a niemal 200 tys. uciekło z Węgier na Zachód. Gomułka jednoznacznie poparł sowiecką agresję. Społeczeństwo polskie organizowało natomiast pomoc medyczną i charytatywną dla walczących Węgrów.
Jakub Berman.
Działacze młodzieżowej organizacji Związek Ewolucjonistów Wolności, założonej w 1951 r. przez uczniów szkół średnich z Międzyrzeca Podlaskiego, rozbitej przez bezpiekę w 1952 r.
Jedna z inskrypcji wydrapanych przez osoby poddawane śledztwom w siedzibie NKWD i Informacji Wojskowej we Włochach pod Warszawą.
Okładka jednego z numerów czasopisma „Szpilki” wydawanego przez reżimowego „Czytelnika”.
Józef Światło.
Anatol Fejgin – w latach 1950–1953 dyrektor Biura Specjalnego, a później Departamentu X.
Ksiądz Wit Brzycki stoi przy stole, na którym leżą kupony sukna na sutanny dla kleryków. Materiał przechowywany zarówno w budynku Kurii, jak i w prywatnym mieszkaniu ks. Brzyckiego, został skonfiskowany i posłużył do oszczerstw o „spekulacyjną” działalność duchownego.
Ksiądz Józef Lelito stoi za stołem i pokazuje puszkę w jakiej nadsyłano do Polski materiały od Rady Politycznej. Na stole leżą też książeczki z bajkami, w których wysyłano informacje oraz otwarty brewiarz, w którym miał być ukryty jeden z adresów Jana Szpondera, współpracującego z Wydziałem Krajowym emigracyjnej Rady Politycznej.
Ksiądz Franciszek Szymonek stoi za stołem, na którym leżą książeczki z bajkami, w których wysyłano informacje do Jana Szpondera. Na stole stoi też puszka w jakiej nadsyłano do Polski materiały od Rady Politycznej.
Ksiądz Rudolf Schmidt z dewizami skonfiskowanymi w czasie rewizji w Pałacu Biskupim. Pieniądze pochodziły z funduszu przysyłanego z zagranicy na pomoc dla biednych. Po wprowadzeniu ustawy zakazującej posiadania obcych walut zostały na polecenie kard. Adama Sapiehy ukryte w piwnicach Kurii.
Ksiądz Bolesław Przybyszewski z dewizami skonfiskowanymi w czasie rewizji w Pałacu Biskupim. Pieniądze pochodziły z funduszu przysyłanego z zagranicy na pomoc dla biednych. Po wprowadzeniu ustawy zakazującej posiadania obcych walut zostały na polecenie kard. Adama Sapiehy ukryte w piwnicach Kurii.
Ksiądz Tadeusz Kurowski z bronią wyłowioną z rzeki Rudawy. Karabiny zostały zdeponowane w piwnicach Kurii przez jedną z osób spokrewnionych z kard. Adamem Sapiehą, a na początku lat pięćdziesiątych na jego polecenie połamane i zatopione w rzece. Wyłowione, zostały następnie użyte jako „dowód” przygotowywania się Kościoła do III wojny światowej.
Zdjęcie demonstracji na ul. Czerwonej Armii (obecnie św. Marcin), wykonane potajemnie z modelu fotograficznego - rogi zdjęcia zaciemnione. Na pierwszym planie: Stanisław Tomalak (pierwszy od lewej), Zbigniew Błaszyk (drugi od lewej), Janusz Kulas (trzeci od lewej), trzyma transparent z napisem "ŻĄDAMY CHLEBA". Nad jego głową niebieski krzyżyk zrobiony przez funkcjonariusza SB. Mężczyzna idący obok Stanisława Tomalaka to prawdopodobnie Tadeusz Plenzler. W tle po lewej budynek Dyrekcji Okręgu Poczty i Telekomunikacji (ul. Kościuszki 77) i Budynku B Akademii Ekonomicznej (obecnie). IPN BU 354/2 t.6/207
Tłum ludzi zebranych przed Collegium Minus Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza przy ul. Stalingradzkiej (obecnie Henryka Wieniawskiego) na rogu ul. Czerwonej Armii (obecnie Św. Marcin). Na dachach trzech samochodów i tramwaju, otoczonych demonstrantami, stoją ludzie. Kilku demonstrantów trzyma biało-czerwone flagi oraz transparent z napisem: "JESTEŚMY [GŁODNI]". Zdjęcie z albumu Wydz. "C" KWMO w Poznaniu pt. "WYPADKI POZNAŃSKIE CZERWIEC 1956 r. / ALBUM ZDJĘĆ OBRAZUJĄCYCH ZAJŚCIA" IPN BU 354/2 t.1 k.5/2
Radiowóz Wojewódzkiego Zarządu Łączności z megafonami na ul. Czerwonej Armii (obecnie św. Marcin) otoczony grupą mężczyzn. W tle fragment Zamku Cesarskiego (ówcześnie siedziba Prezydium Miejskiej Rady Narodowej). IPN BU 354/2 t.6/187
Tramwaj z hasłem "Precz z dyktaturą. Zdjęcie wykonane potajemnie z modelu fotograficznego - rogi zdjęcia zaciemnione. IPN BU 354/2 t.2 k.41/1
Grupa demonstrantów stojących na czołgu, wokół tłum ludzi zgromadzonych na ulicy Dąbrowskiego. Zdjęcie wykonane prawdopodobnie przez Zbigniewa Romańskiego, utracone 28 VI 1956 r. i odnalezione w materiałach UB. IPN BU 354/2 t.2 k.74/1
Czołg z numerem "203" opanowany przez demonstrantów na ulicy Dąbrowskiego. Zdjęcie wykonane prawdopodobnie przez Zbigniewa Romańskiego, utracone 28 VI 1956 r. i odnalezione w materiałach UB. IPN BU 354/2 t.2 k.74/3
Czołg opanowany przez demonstrantów na ulicy Dąbrowskiego. Zdjęcie wykonane prawdopodobnie przez Zbigniewa Romańskiego, utracone 28 VI 1956 r. i odnalezione w materiałach UB. IPN BU 354/2 t.2 k.75/3
Czołgi na opustoszałej ulicy Czerwonej Armii (obecnie Św. Marcin). (fotokopia z tygodnika "Quick"). IPN BU 024/134/9 egz.1.