Napawający się prestiżowym sukcesem, jakim było podpisanie układu polsko-niemieckiego, Gomułka zdawał się nie dostrzegać, że polityka międzynarodowa nie ma bezpośredniego przełożenia na nastroje Polaków. Te zaś systematycznie się pogarszały. Przywódca PZPR uznał jednak, że nastał odpowiedni czas na przeprowadzenie reformy gospodarczej, której część stanowiła odkładana od dawna podwyżka cen. Termin jednak wybrano fatalny – przed Bożym Narodzeniem ludność dokonywała większych zakupów. Wieczorem 12 grudnia 1970 r. w radiu i telewizji ogłoszono komunikat o wprowadzeniu z dniem 13 grudnia podwyżki cen. Błyskawiczny tryb przeprowadzenia „operacji cenowej” zaskoczył społeczeństwo, które nie miało już szans na zrobienie zapasów po starych cenach. Uchwała rządu o regulacji cen przewidywała podwyższenie cen mięsa o ponad 17 proc., mąki o 16 proc., mleka o 8 proc. W celu uspokojenia nastrojów zastosowano chwyt propagandowy, ogłaszając, że równocześnie obniżono ceny niektórych wyrobów, m.in. telewizorów, lodówek i odkurzaczy. Problem w tym, że dla biednego społeczeństwa dotkliwa była podwyżka cen podstawowych produktów spożywczych, drogie zaś towary przemysłowe wciąż stanowiły luksus, na który pozwolić sobie mogli tylko nieliczni. Pojawiały się komentarze pełne goryczy, że choć podrożał chleb, ale „lokomotywy potaniały”.
Zamiast o podwyżce cen propaganda mówiła o zmianie lub regulacji cen detalicznych „szeregu artykułów rynkowych”.
Władze przygotowywały się do stłumienia spodziewanych protestów w związku z podwyżką cen. W tym celu w MSW utworzono specjalny sztab akcji nazwanej „Jesień 70”. Wkrótce potwierdziły się przewidywania o oporze społeczeństwa – tym razem pojawił się na Wybrzeżu. Protest rozpoczął się w Stoczni Gdańskiej 14 grudnia, gdy robotnicy, oburzeni skalą podwyżek, zebrali się przed budynkiem dyrekcji. Domagali się odwołania tej decyzji i zmiany systemu płac, a gdy nikt nie był w stanie spełnić ich żądań, tłumnie przeszli pod budynek Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Coraz bardziej rozgorączkowany kilkutysięczny tłum demonstrantów śpiewał hymn, Międzynarodówkę i Boże, coś Polskę. Nikt nie potrafił nawiązać rozmów z protestującymi. Po południu doszło do pierwszych starć z milicją, która zaatakowała demonstrantów petardami i granatami łzawiącymi. W trwających do późnych godzin wieczornych walkach ulicznych rany odniosło kilkadziesiąt osób. Stało się jasne, że to nie koniec protestu, tym bardziej iż akcja strajkowa obejmowała kolejne zakłady. W Stoczni Gdańskiej powstał komitet strajkowy z udziałem m.in. Kazimierza Szołocha i Lecha Wałęsy. Sytuacja w Trójmieście była przedmiotem narady najwyższych władz partyjnych i państwowych, która odbyła się 15 grudnia w Warszawie. Zdesperowany Gomułka nakazał użycie broni palnej do tłumienia protestów. Tymczasem w Gdańsku nastąpiła eskalacja buntu – stoczniowcy ponownie wyszli na ulice miasta i pod gmachem Komendy Miejskiej MO domagali się uwolnienia osób zatrzymanych dzień wcześniej. Tam padły pierwsze śmiertelne strzały. Wzburzony tłum podpalił m.in. gmach KW PZPR (nazwano go wówczas Reichstagiem), dworzec kolejowy i kilkanaście pojazdów.
Gdańsk w grudniu 1970 r. W tle płonący budynek KW PZPR.
Do akcji pacyfikacyjnej wprowadzono żołnierzy z ciężkim sprzętem. Fala strajkowa obejmowała już całe Wybrzeże – do starć doszło w Elblągu, zaczęły się strajki w Słupsku. W Gdyni, gdzie prowadzono negocjacje z robotnikami, było w miarę spokojnie. 16 grudnia w telewizyjnym wystąpieniu wicepremier Stanisław Kociołek nawoływał stoczniowców do powrotu do pracy, podczas gdy wcześniej Zenon Kliszko podjął decyzję o zablokowaniu Stoczni Gdyńskiej. Sprzeczne decyzje spowodowały, że gdy następnego dnia robotnicy przyszli do pracy, przed zakładem stały już kordony wojska. Żołnierze otworzyli ogień do tłoczących się przed zakładem robotników. Przez cały dzień (nazwany „czarnym czwartkiem”) toczyły się w mieście krwawe walki – w sumie od kul zginęło 18 osób .
Do klasy robotniczej i ludzi pracy w Gdańsku!
Na czoło akcji protestacyjnej wysuwał się powoli Szczecin, gdzie zastrajkowała stocznia i również rozpoczęły się masowe demonstracje uliczne. Tak jak w Gdańsku spalono gmach KW PZPR, a podczas próby zdobycia siedziby szczecińskiej MO zginęło od kul kilkanaście osób. Strajki szczecińskie były dobrze zorganizowane i doprowadziły do faktycznego przejęcia na krótko władzy w mieście przez komitet strajkowy (mówiono nawet o republice szczecińskiej).
W czasie gwałtownych protestów w Szczecinie demonstranci spalili m.in. gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR.
Do demonstracji i starć ulicznych doszło także poza Wybrzeżem w kilku innych miastach (Wałbrzych, Białystok, Kraków), a „przerwy w pracy” i wiece odnotowano w ponad 100 zakładach. Władze skierowały do tłumienia protestów potężne siły – około 27 tys. żołnierzy, 9 tys. milicjantów i esbeków, 550 czołgów, 750 transporterów opancerzonych, samoloty, śmigłowce, a nawet okręty. Według Gomułki strajki i masowe demonstracje były kontrrewolucją. Gdy w rozmowie telefonicznej Breżniew zwrócił mu uwagę, że to przecież klasa robotnicza wyszła na ulice miast, przywódca PZPR odpowiedział: „Macie złe informacje, to kontrrewolucja i my się z nią należycie rozprawimy”. Bilans tej rozprawy był tragiczny – co najmniej 45 zabitych, 1165 rannych i ponad 3 tys. zatrzymanych.
Kryzys przechodził w „fazę gabinetową”. Gomułka, tracący poparcie Moskwy i skompromitowany decyzją o krwawej pacyfikacji protestu, podupadł na zdrowiu. Głównego pretendenta do przejęcia władzy w partii – Mieczysława Moczara – wykluczyła z ubiegania się o fotel I sekretarza PZPR negatywna opinia Moskwy (sowiecki premier stwierdził, że Moczar to „antysemita, dwulicowiec, mający nieskrywane skłonności dyktatorskie”). Zakulisowe, konsultowane z ZSRS przygotowania do odsunięcia Gomułki od władzy zakończyły się ostatecznie 20 grudnia 1970 r. Podczas Plenum KC PZPR przyjęto jego wymuszoną rezygnację z funkcji I sekretarza KC PZPR i powołano na to stanowisko Edwarda Gierka. Grudzień zakończył karierę polityczną Gomułki, który już nie pamiętał lekcji Czerwca 1956 r. Wówczas uznawał poznański bunt za słuszny protest – teraz demonstracje na Wybrzeżu były dla niego już tylko kontrrewolucją. Masowe protesty zostały umiejętnie wykorzystane w rozgrywce politycznej w łonie partii. Przewrót pałacowy zmienił główne figury na scenie politycznej. Swoją pozycję wzmocnili Wojciech Jaruzelski (jako minister obrony narodowej odpowiadał za użycie wojska w tłumieniu robotniczych wystąpień na Wybrzeżu) i Stanisław Kania, którzy mieli odegrać w niedalekiej przyszłości jeszcze większą rolę we władzach PRL. Chociaż zasady gry się nie zmieniły, to nowy I sekretarz znów rozpoczynał rządy z dużym bagażem nadziei społecznych.
Protesty marcowe
Na forum międzynarodowym
© 2015 Biuro Edukacji Publicznej IPN. Wszystkie prawa zastrzeżone. Autorzy publikacji: Adam Dziurok, Marek Gałęzowski, Łukasz Kamiński, Filip Musiał Koordynator projektu: Tomasz Ginter (tomasz.ginter@ipn.gov.pl) |
Potrzebujeszwersjidrukowanej? |
17 grudnia 1970 r. w okolicach stacji Gdynia Stocznia został zastrzelony jeden z demonstrantów. Jego ciało położono na drzwiach i w pochodzie ulicami miasta poniesiono w stronę budynku Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Ta dramatyczna scena stała się symbolem Grudnia 1970. Po tragedii powstała opowiadająca o niej Ballada o Janku Wiśniewskim. Jej autor, Krzysztof Dowgiałło, nie znając tożsamości ofiary, użył jednego z najpopularniejszych nazwisk. „Jankiem Wiśniewskim” był naprawdę 18-letni robotnik pochodzący z Elbląga – Zbigniew Godlewski, który miesiąc wcześniej przyjechał do pracy w gdyńskiej stoczni.
Pochód z ciałem Zbigniewa Godlewskiego
W dniu wczorajszym i dzisiejszym doszło do naruszenia porządku w zakładach pracy i nieodpowiedzialnych rozruchów na ulicach Gdańska. Demonstracje i zamieszki zostały wykorzystane przez elementy chuligańskie i wichrzycielskie. Awanturnicy zaatakowali milicjantów i żołnierzy, którzy bronili porządku publicznego. Dopuszczono się morderstw na funkcjonariuszach milicji i osobach cywilnych. [...] Wobec nieustających agresywnych wystąpień i ataków organy porządku publicznego w obronie własnej użyły broni. [...] W dniu dzisiejszym zarządza się w mieście godzinę milicyjną od godziny 18.00 do godziny 5.00 rano w dniu jutrzejszym. Zakazuje się wszelkich zgromadzeń i manifestacji. Ludzie pracy Gdańska! Nie dajcie się podburzać prowokatorom i nieodpowiedzialnym wichrzycielom. Nie Wasze dobro mają oni na celu – w nienawiści do władzy ludowej Waszym kosztem chcą załatwiać swoje brudne sprawy. Niszczyciele i podpalacze marnują dobra, które zbudowaliśmy własną pracą i własnym potem, które są naszą wspólną własnością.
Odezwa Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku, 15 grudnia 1970 r.
Zamiast o podwyżce cen propaganda mówiła o zmianie lub regulacji cen detalicznych „szeregu artykułów rynkowych”.
Gdańsk w grudniu 1970 r. W tle płonący budynek KW PZPR.
W czasie gwałtownych protestów w Szczecinie demonstranci spalili m.in. gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR.