Kiedy członkowie Komisji Krajowej „Solidarności” wieczorem 12 grudnia 1981 r. kończyli w Gdańsku obrady, nie spodziewali się, że w tym samym czasie trwała już operacja, w wyniku której większość z nich wkrótce utraci wolność. Do Gdańska docierały co prawda niepokojące sygnały o ruchach wojsk i koncentracji milicji, zostały jednak zlekceważone. Czujność liderów związku uśpiło zarówno poczucie siły, jak i wcześniejsze fałszywe alarmy.
Operacja wprowadzenia stanu wojennego rozpoczęła się w godzinach popołudniowych. Komendanci wojewódzcy MO i dowódcy okręgów wojskowych otrzymali wówczas polecenie otwarcia zalakowanych kopert, które od marca spoczywały w ich sejfach. Znajdowały się w nich precyzyjne instrukcje. Rozpoczęły się ruchy wojsk, do komend w trybie pilnym wzywano funkcjonariuszy SB i MO. Przed północą rozpoczęły się operacje o kryptonimie „Azalia” (zajęcie ośrodków łączności, radia i telewizji) oraz „Jodła” (internowanie działaczy „Solidarności”).
Gdy stan wojenny trwał już w najlepsze, do Belwederu zwożono członków Rady Państwa, aby zalegalizowali bezprawne działania grupy skupionej wokół gen. Jaruzelskiego. Przygotowane przez wojskowych i MSW dokumenty zaakceptowano, przy sprzeciwie Ryszarda Reiffa i głosie wstrzymującym prof. Jana Szczepańskiego. Oprócz uchwały o wprowadzeniu stanu wojennego przyjęto cztery inne dekrety, w tym o postępowaniu doraźnym, który przewidywał drakońskie kary za najmniejsze przewinienia.
Przeciwko społeczeństwu użyto całej siły komunistycznego państwa. Stan wojenny wprowadzało 70 tys. żołnierzy, 30 tys. milicjantów, kilkanaście tysięcy funkcjonariuszy SB. Wyposażono ich w 1396 czołgów oraz blisko 2 tys. transporterów opancerzonych. Już pierwszej nocy stanu wojennego internowano niemal 3 tys. osób, głównie działaczy „Solidarności” i innych niezależnych organizacji. Znaleźli się wśród nich także Gierek i jego najbliżsi współpracownicy, których zatrzymano dla propagandowego efektu. Zajęto również siedziby ogólnopolskich i regionalnych władz „Solidarności”, w wielu przypadkach bezmyślnie niszcząc przechowywany w nich sprzęt.
Większość Polaków o wprowadzeniu stanu wojennego dowiedziała się nad ranem w niedzielę 13 grudnia 1981 r. Nie działały telefony, telewizja, radio zaś nadawało muzykę poważną. O godz. 6.00 wyemitowano przemówienie Jaruzelskiego, o 9.00 powtórzono je w telewizji. Ogłosił on powstanie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, która przejęła rządy w kraju. Twierdził, iż wprowadzenie stanu wojennego nastąpiło w chwili ostatecznego zagrożenia: „Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią. […] Już nie dni, ale godziny przybliżają ogólnonarodową katastrofę”. O doprowadzenie do konfrontacji oskarżył przywódców „Solidarności”: „Awanturnikom trzeba skrępować ręce, zanim wtrącą ojczyznę w otchłań bratobójczej walki”. Spikerzy ubrani w wojskowe mundury w kolejnych godzinach podawali, jakie ograniczenia nałożył na Polaków stan wojenny.
Zakazano strajków, manifestacji i wszelkich akcji protestacyjnych. Wprowadzona została godzina milicyjna od 22.00 do 6.00. Setki zakładów zmilitaryzowano, zapowiadając, iż strajk w nich równoważny jest dezercji, a więc grozi zań kara śmierci. Przerwano łączność telefoniczną, wszystkie przesyłki pocztowe objęła cenzura. Zamknięte zostały granice, bez specjalnej przepustki nie można było także opuścić miejsca zamieszkania. Zawieszono wszystkie organizacje społeczne, w tym związki zawodowe. Nadawano tylko jeden program telewizyjny i radiowy, zawieszono wydawanie większości pism. Na kilka tygodni zawieszono pracę szkół wyższych i lekcje w szkołach.
Stan wojenny
Atmosferę grozy potęgowały czołgi, transportery opancerzone i wojskowe patrole na ulicach miast. Wobec braku dostępu do informacji krążyły najróżniejsze pogłoski. Ponieważ samo pojęcie „stan wojenny” nie było znane (wcześniej mówiono o stanie wyjątkowym), wiele osób interpretowało jego wprowadzenie jako oznakę wybuchu wojny. Wkrótce okazało się, że rzeczywiście trwa wojna – z własnym narodem.
Na wieść o wprowadzeniu stanu wojennego w kilkuset zakładach i instytucjach w całym kraju wybuchły strajki. Objęły one zarówno duże ośrodki (m.in. Gdańsk, Szczecin, Śląsk, Warszawę, Wrocław), jak i mniejsze miejscowości. Już 14 grudnia 1981 r. ukazało się pierwsze podziemne pismo stanu wojennego – we Wrocławiu wydano „Z Dnia na Dzień”, kontynuację pisma zarządu regionu. Działacze, którzy uniknęli internowania, tworzyli strajkowe komitety różnych szczebli – zakładowe i regionalne. W Porcie Gdańskim powołano Krajowy Komitet Strajkowy, z Mirosławem Krupińskim, wiceprzewodniczącym Komisji Krajowej, na czele. Żądano odwołania stanu wojennego i zwolnienia uwięzionych.
Przeciwko strajkującym rzucono wielkie siły – tysiące funkcjonariuszy ZOMO, żołnierzy, czołgi, transportery opancerzone i helikoptery. Czasem do przerwania protestu wystarczała manifestacja siły i groźby, w innych przypadkach dokonywano pacyfikacji. Czołgi rozbijały bramy zakładów, za nimi wkraczały oddziały ZOMO, które za pomocą petard, gazów łzawiących i pałek wypędzały strajkujących. Liderów strajków aresztowano, wielu już po kilku dniach stanęło przed sądem.
Dochodziło także do demonstracji, rozpraszanych przez milicję i wojsko. W trakcie jednej z takich demonstracji, 17 grudnia 1981 r. w Gdańsku, od kuli zginął dwudziestoletni Antoni Browarczyk.
KWK „Piast”">Jan Michał Zazula - Ostatnia szychta na KWK „Piast”
Strajkujący w większości wypadków przyjmowali strategię biernego oporu. Niekiedy jednak przygotowywano się do obrony. Tak stało się między innymi w kopalni Wujek w Katowicach. Górnicy postanowili nie dać się bić przez milicjantów. Do walki używano trzonków łopat, zomowców obrzucano śrubami. Trzech milicjantów „wzięto do niewoli”. Po kilkudziesięciu minutach, by złamać opór, pluton specjalny ZOMO otworzył ogień z broni maszynowej. Sześciu górników zginęło na miejscu, trzech zmarło w szpitalu.
Pacyfikacja kopalni Wujek, 16 grudnia 1981 r.
Masakra w Wujku doprowadziła nie tylko do zakończenia strajku w tej kopalni, lecz także do załamania protestów w całym kraju. Ludzie zobaczyli, iż władza gotowa jest użyć wszystkich możliwych środków, by złamać opór. W następnych dniach pacyfikowano kolejne miasta i fabryki. Najdłużej protestowali górnicy z kopalni Piast, którzy po śmierci kolegów z Wujka przenieśli strajk pod ziemię. Przerwali swój protest dopiero 28 grudnia 1981 r., po dwóch tygodniach pobytu na poziomie –650 m.
7 stycznia 1982 r. Zdjęcie operacyjne SB z pogrzebu Joachima Gnidy, górnika zabitego w kopalni Wujek.
Strajki z grudnia 1981 r. przybrały stosunkowo ograniczony (w porównaniu poprzednimi) zasięg. Złożyło się na to wiele przyczyn: sprawne przeprowadzenie operacji przez wojsko i milicję, zatrzymanie większości liderów związku, przecięcie łączności (co uniemożliwiło koordynację poczynań), zmęczenie społeczeństwa itp. Największą rolę, jak się wydaje, odegrał jednak strach, wynikający z obecności wojska na ulicach, a także z zapowiadanych w radiu, telewizji i w ulotkach srogich kar za jakikolwiek opór. Łącznie kara śmierci groziła za kilkanaście czynów, w tym za strajk w zakładzie zmilitaryzowanym i za „rozpowszechnianie nieprawdziwych wiadomości drukiem”, czyli za powielanie ulotek i gazetek. Dopiero później okazało się, że zapadające wyroki, aczkolwiek surowe, nie sięgały kary głównej.
Większość liderów „Solidarności” została internowana już pierwszej nocy stanu wojennego. Niektórzy jednak zdołali uniknąć zatrzymania. Znaleźli się wśród nich przywódcy regionów: Mazowsze (
Zbigniew Bujak
Po rozbiciu strajku w Gdańsku 16 grudnia 1981 r. przestał istnieć Krajowy Komitet Strajkowy. Ze względu na brak kontaktu między poszczególnymi regionami przez wiele tygodni nie powstało kierownictwo podziemnej „Solidarności” na szczeblu krajowym. W tym czasie spontanicznie pojawiło się wiele form oporu. Palono świece w oknach na znak pamięci o zabitych i więzionych, noszono oporniki jako symbol sprzeciwu. W Świdniku manifestacyjnie wychodzono na spacery, gdy rozpoczynało się główne wydanie Dziennika Telewizyjnego. Tę formę protestu naśladowano następnie w innych miastach. W wielu miejscach układano krzyże kwietne, systematycznie niszczone przez władze (np. na pl. Zwycięstwa w Warszawie – w miejscu, gdzie stał ołtarz papieski). Władze bardzo poważnie traktowały nawet tak drobne przejawy sprzeciwu. Za noszenie opornika można było stracić pracę, a nawet życie, jak Piotr Majchrzak, śmiertelnie pobity w maju 1982 r. W Świdniku, aby powstrzymać „spacery”, ogłoszono godzinę milicyjną od 19.00, wówczas ludzie bojkotowali dziennik o 17.00.
Pierwszą próbę odtworzenia krajowego kierownictwa „Solidarności” podjęli dwaj członkowie Komisji Krajowej, Eugeniusz Szumiejko i Andrzej Konarski. W styczniu 1982 r. utworzyli oni Ogólnopolski Komitet Oporu. Udało im się nawiązać łączność z głównymi regionami i namówili ich liderów do włączenia się do organizowanej struktury. Szumiejko uzyskał nawet akceptację Wałęsy dla swojej organizacji. Ostatecznie jednak OKO padł ofiarą nasilającego się sporu w łonie podziemnej „Solidarności”. Ścierały się wówczas dwie koncepcje, symbolicznie określane mianem „długiego marszu” i „krótkiego skoku”. Zwolennicy pierwszej z nich uważali, iż należy nastawić się na długotrwałą konspirację, możliwie rozproszoną, trudną do likwidacji przez władze, skupiającą się na wspieraniu różnorodnych niezależnych inicjatyw. Z kolei optujący za „krótkim skokiem” opowiadali się za budową silnej, scentralizowanej konspiracji, która w stosunkowo krótkim czasie przygotuje ostateczne starcie z władzą (np. w postaci strajku generalnego) i zmusi ją do ustępstw.
Liderzy największych regionów podjęli decyzję o utworzeniu nowego ciała kierowniczego, którego kształt i kompetencje były wyrazem kompromisu między obiema koncepcjami. 22 kwietnia 1982 r. ogłoszono powstanie Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ „Solidarność”. W jej skład weszli Bujak (Mazowsze), Frasyniuk (Dolny Śląsk), Lis (Gdańsk) i Władysław Hardek (Małopolska), dokooptowano również nieobecnego na spotkaniu założycielskim Szumiejkę.
Wprowadzenie stanu wojennego władze komunistyczne wykorzystały także do przeprowadzenia próby mobilizacji własnych szeregów. W grudniu 1981 r. powołano do życia partyjne oddziały samoobrony. Działaczom PZPR rozdano kilkadziesiąt tysięcy sztuk broni palnej. Zapewne wynikało to z obaw przed zbrojnym oporem „Solidarności”. Grupy samoobrony ochraniały budynki PZPR, patrolowały ulice, zdzierały ulotki z murów.
Główną metodą przywrócenia sprawności aparatu władzy były jednak czystki. Z partii wyrzucono około 200 tys. osób, głównie pod zarzutem „niewłaściwego stosunku” do „Solidarności”. W całości rozwiązano 88 komórek partyjnych. Z funkcji zwolniono setki I sekretarzy rozmaitych struktur PZPR, w tym dwóch I sekretarzy komitetów wojewódzkich. Podobny los spotkał pięciu wojewodów, blisko stu prezydentów miast i naczelników gmin, kilkuset dyrektorów i kierowników przedsiębiorstw.
Czystki objęły także wiele innych grup, uznanych przez władze za istotne w „walce ideologicznej”. W wyniku przeprowadzonej weryfikacji pracy pozbawiono około tysiąca dziennikarzy, rozwiązano redakcje kilkunastu pism. Większa była skala zwolnień nauczycieli, ponadto funkcji pozbawiono 6 kuratorów oświaty i 303 dyrektorów szkół. Przeprowadzono również weryfikację nauczycieli akademickich, z których 1500 zwolniono z pracy. Głównym celem akcji było „usunięcie z zawodu osób działających aktywnie na szkodę interesów PRL”. Do lipca 1982 r. ze stanowisk usunięto także 24 rektorów, 51 prorektorów, 22 dziekanów i 30 prodziekanów.
Wszystkie te działania nie tylko nie przyniosły znaczącej poprawy funkcjonowania aparatu władzy, ale wręcz przyspieszyły jego erozję. Gwałtownie zaczęła się zwiększać średnia wieku członków PZPR. Struktury władzy przyciągały coraz mniej młodych osób, aczkolwiek nieliczni decydowali się właśnie wówczas na zrobienie kariery, korzystając z mniejszej konkurencji. Sprawności aparatu władzy nie podniosło też w oczekiwanym zakresie skierowanie przez gen. Jaruzelskiego wielu wojskowych do pracy w administracji państwowej.
Aby zniechęcić społeczeństwo do „Solidarności” i odzyskać chociaż w części utracone poparcie, władze rozpętały gigantyczną kampanię propagandową. Związkowców oskarżano o awanturnictwo, rzekome doprowadzenie kraju na skraj wojny domowej, obwiniano ich także o pogorszenie stanu gospodarki. W czarnych barwach przedstawiano bohaterów podziemia, rozgłaszając, iż działają na zlecenie CIA, która opłaca ich poczynania. Twierdzono, iż są oni cynicznymi graczami politycznymi, manipulującymi nieświadomą młodzieżą.
Próbą odbudowy bazy społecznej było powołanie w początkach 1982 r. ruchu komitetów ocalenia narodowego, wspierających działalność WRON. W lipcu 1982 r. nadano im ogólnopolską strukturę, PZPR wraz ze „stronnictwami sojuszniczymi” powołały Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego. Na jego czele stanął związany z PAX pisarz Jan Dobraczyński. PRON nie odniósł jednak większych sukcesów w przekonywaniu społeczeństwa do komunistycznej dyktatury.
5 kwietnia 1982 r. ogłoszone zostały tezy Prymasowskiej Rady Społecznej w sprawie ugody społecznej. Znalazły się w nich zarówno sformułowania oczywiste (żądanie odwołania stanu wojennego i reaktywacji „Solidarności”), jak i kontrowersyjne, uznane przez niektóre kręgi konspiracji za zbyt ugodowe. Tezy mimo to uznane zostały przez TKK za punkt wyjścia do ewentualnych rozmów z władzą.
Systematycznie nasilał się wówczas spór o taktykę walki z komunistami. Część działaczy, w tym liderzy związku, za najskuteczniejszą broń uznawała strajki. Inni opowiadali się za organizacją manifestacji ulicznych. W Warszawie, wbrew stanowisku Bujaka, działacze Międzyzakładowego Robotniczego Komitetu „Solidarności” zorganizowali niezależną manifestację pierwszomajową. Zakończyła się ona sukcesem, podobnie jak wiele innych manifestacji 1 i 3 maja w całym kraju.
Spór o sposób działania największe natężenie osiągnął we Wrocławiu. W czerwcu 1982 r. doszło tam do wyodrębnienia z istniejącego od 13 grudnia 1981 r. Regionalnego Komitetu Strajkowego nowej organizacji Solidarność Walcząca. Na jej czele stanął Kornel Morawiecki . Solidarność Walcząca formułowała program radykalnej walki z komunizmem. Z czasem jej struktury powstały także poza Dolnym Śląskiem i stała się ona jedną z głównych sił konspiracji.
W lipcu TKK ogłosiła program „5 razy tak”. Była to konstruktywna propozycja skierowana pod adresem władz. Żądano zwolnienia więźniów politycznych i reaktywowania „Solidarności”, w zamian oferowano podjęcie dialogu, a nawet częściową rezygnację z posługiwania się przez związek strajkiem jako formą nacisku. Postulaty te zostały przemilczane przez władze.
W tej sytuacji kierownictwo podziemia zdecydowało się na ukazanie władzom siły „Solidarności”. W kolejnej deklaracji („5 razy nie”) TKK wezwała do masowych protestów w drugą rocznicę podpisania porozumień sierpniowych. W odpowiedzi 31 sierpnia 1982 r. dziesiątki tysięcy ludzi wyszło na ulice 66 miast. W wielu z nich doszło do zażartych walk ulicznych, w niektórych przeciwko demonstrantom użyto broni. Do największej tragedii doszło w Lubinie, gdzie wskutek ostrzelania manifestantów zginęły trzy osoby, a kilkanaście zostało rannych. Pojedyncze osoby zginęły także w Gdańsku, Kielcach i we Wrocławiu. Setki pobito, tysiące zatrzymano, wielu stanęło przed sądami.\
Funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej (MO, ZOMO)
Demonstracje nie doprowadziły do żadnych ustępstw ze strony władz. Wprost przeciwnie, po spacyfikowaniu protestów podjęto decyzję o ostatecznej likwidacji „Solidarności”. 8 października 1982 r. sejm przyjął nową ustawę o związkach zawodowych, na mocy której rozwiązano dotychczasowe organizacje. W odpowiedzi w kilkunastu miastach wybuchły spontaniczne strajki i demonstracje. Po kilku tygodniach, wielkim wysiłkiem bezpieki i aparatu partyjnego, rozpoczęto budowę nowych związków zawodowych.
TKK, osłabiona aresztowaniem Frasyniuka, wezwała do strajku generalnego w drugą rocznicę rejestracji związku, 10 listopada 1982 r. Odległy termin uzasadniano koniecznością przygotowania protestu. Tymczasem czas ten wykorzystały przede wszystkim władze, zastraszając społeczeństwo. W wyznaczonym terminie doszło do pojedynczych strajków i demonstracji. Czas masowych protestów minął.
W lipcu 1982 r. TKK przedstawiła pod dyskusję projekt programu zatytułowany Społeczeństwo podziemne. W styczniu 1983 r. został on rozwinięty w deklarację programową „Solidarność dziś”. TKK uznawała, iż podstawą działania „Solidarności” jest w dalszym ciągu program „Rzeczypospolitej Samorządnej”, uchwalony na I Krajowym Zjeździe Delegatów. Wzywano do bojkotu reżimowych struktur wszelkiego rodzaju, a także do rozwijania niezależnych instytucji kulturalnych, prasy i radia. Deklarowano również, iż ostatecznym celem jest przygotowanie strajku generalnego, który doprowadziłby do „załamania się dyktatury” i rozpoczęcia reform.
Solidarność dziś, 22 stycznia 1983 r. (fragmenty)
W chwili gdy TKK wypracowywała podstawy swojego programu, społeczeństwo podziemne już istniało. Tworzyły je tysiące tajnych struktur zakładowych „Solidarności”, zajmujących się kolportażem, czasem wydawaniem pism, organizowaniem pomocy dla represjonowanych kolegów. Budowały je także szersze struktury, próbujące koordynować opór i dać mu podstawę programową. Niezwykle ważnym elementem był niezależny obieg prasowy i książkowy. Już w pierwszych tygodniach stanu wojennego ukazało się kilkadziesiąt konspiracyjnych pism, wkrótce zaczęły wychodzić książki i broszury. W konspiracji prowadzono działalność oświatową i naukową. Spektakularnym przejawem istnienia społeczeństwa podziemnego było nadawanie audycji radiowych. Radio Solidarność Na niespotykaną wcześniej skalę rozwinął się ruch kultury niezależnej, obejmujący praktycznie wszystkie dziedziny – od teatru przez sztuki plastyczne po muzykę. Dużą rolę odgrywał także niezależny ruch oświatowy, tysiące ludzi mogło poznawać prawdziwą historię Polski itp. Pojawiła się nawet podziemna poczta. Wydawane znaczki nie służyły co prawda do korespondencji, lecz były swoistymi „cegiełkami”, których wykupienie wspierało działalność podziemia.
Drugi obieg wydawniczy
Władze stanu wojennego za wszelką cenę starały się zdławić opór. Do grudnia 1982 r. internowano blisko 10 tys. osób, niektóre nawet dwu- lub trzykrotnie. Umieszczono je w 52 obozach, zwanych ośrodkami odosobnienia.
Karol Modzelewski i Adam Michnik w ośrodku internowania w Białołęce, 1982 r.
Większość z nich zorganizowano w budynkach więziennych i aresztach, nieliczne (m.in. obóz dla kobiet w Gołdapi) zlokalizowano w zaadaptowanych do tego celu ośrodkach wczasowych. Szczególny wydźwięk miało zorganizowanie obozu w Kamiennej Górze na terenie byłej filii niemieckiego obozu Gross-Rosen. Internowani starali się podtrzymywać wzajemnie na duchu (szczególnie ważne było to w pierwszych tygodniach, gdy odcięto ich od kontaktu z rodzinami). Organizowano zajęcia samokształceniowe, koła zainteresowań, kwitło życie kulturalne, zajmowano się rękodziełem, ukazywały się nawet wydawane w niewielkim nakładzie gazetki. Internowani walczyli o swoje prawa, kilkakrotnie doszło do brutalnie stłumionych buntów.
Kwidzyn, 14 sierpnia 1982 r. Pacyfikacja protestu w ośrodku dla internowanych. W okresie stanu wojennego władze internowały niemal 10 tysięcy osób, głównie działaczy „Solidarności”.
W okresie stanu wojennego zatrzymano i aresztowano dziesiątki tysięcy osób. Ponad 11 tys. z nich postawiono zarzuty. Oskarżeni stawali przed sądami powszechnymi i wojskowymi. Wiele procesów (np. przywódców strajków z grudnia 1981 r.) odbywało się w trybie doraźnym, co sprawiało, iż orzekane kary były surowsze. Średnia wysokość wyroku oscylowała wokół trzech lat więzienia, jednakże zdarzały się znacznie surowsze. Najwyższy wyrok otrzymała Ewa Kubasiewicz, uczestniczka strajku w Wyższej Szkole Morskiej w Gdyni – 10 lat więzienia. Sądy wojskowe zaocznie wydały także cztery wyroki śmierci. Na najwyższy wymiar kary skazani zostali płk Ryszard Kukliński, dyrektor Sekcji Polskiej Radia Wolna Europa Zdzisław Najder, a także dwóch ambasadorów PRL, którzy po wprowadzeniu stanu wojennego poprosili o azyl w Stanach Zjednoczonych (Zdzisław Rurarz i Romuald Spasowski).
Skazanym opozycjonistom odmawiano statusu więźniów politycznych. Często odbywali wyroki w jednej celi z kryminalistami, ciesząc się notabene wśród nich szacunkiem. Niekiedy w okresie odbywania kary poddawano ich dodatkowym represjom, dochodziło do przypadków ciężkiego pobicia. W obronie skazanych stawała społeczność międzynarodowa, apelując o ich uwolnienie.
Aresztowania, procesy i internowanie nie wyczerpywały arsenału represji. Tysiące osób, uczestników strajków i demonstracji, zostało pobitych. Dziesiątki tysięcy skazano na grzywny lub kary aresztu na podstawie orzeczeń kolegiów do spraw wykroczeń. Kilka tysięcy działaczy „Solidarności” zostało zmuszonych do opuszczenia kraju. Liczby osób zwolnionych z pracy, pozbawionych stanowisk itp. z przyczyn politycznych nie sposób ustalić.
Niezwykle istotną rolę, zarówno z punktu widzenia społeczeństwa, jak i władz, odgrywał w okresie po wprowadzeniu stanu wojennego Kościół. Już w pierwszych tygodniach rozpoczęła się zakrojona na szeroką skalę akcja pomocy represjonowanym i ich rodzinom. Przy kuriach biskupich i niektórych parafiach powstawały komitety pomocy, gromadzące pieniądze i żywność. Z czasem Kościół stał się jednym z głównych dysponentów pomocy płynącej z Zachodu. Rozdzielane w parafiach produkty pomogły tysiącom polskich rodzin przetrwać ten trudny czas.
Kościół prowadził też nieustanne negocjacje z władzami, dążąc do zwolnienia przynajmniej części internowanych i aresztowanych. Szczególnie broniono osób w podeszłym wieku, w złym stanie zdrowia, o trudnej sytuacji rodzinnej. Setki z tych interwencji, podejmowanych zarówno na szczeblu centralnym, jak i lokalnym, odnosiły skutek.
We wspieranie opozycji zaangażowało się wielu duchownych. Praktycznie w każdym większym mieście istniały kościoły, w których organizowano msze w intencji Ojczyzny. Wielu kapłanów głosiło odważne kazania, piętnując wojskową dyktaturę. Niektórzy księża, jak Henryk Jankowski z Gdańska, Jerzy Popiełuszko z Warszawy, Kazimierz Jancarz z Nowej Huty czy Adam Wiktor z Wrocławia, wprost wspierali podziemną „Solidarność”. Arcybiskup wrocławski Henryk Gulbinowicz przechowywał fundusze podziemnego Regionalnego Komitetu Strajkowego. Duchowni ci, i wielu innych, padali za to ofiarą rozlicznych szykan i represji.
Kościół stał się w latach osiemdziesiątych ostoją dla wszelkiej działalności niezależnej od władz. Szczególnie dotyczyło to sfery kultury i oświaty. Z czasem możliwość działania, w ramach licznie powstających Duszpasterstw Ludzi Pracy, znaleźli dla siebie także liczni związkowcy.
Pomimo to Kościół był pożądanym partnerem także dla władz PRL. Komuniści uznawali, iż stanowić on może swego rodzaju stabilizator nastrojów społecznych, dzięki któremu nie dojdzie do otwartego buntu. Negocjacje z prymasem Glempem prowadzono już w pierwszych dniach stanu wojennego. W zamian za ustępstwa (nieodczytanie ostrego w słowach komunikatu Rady Głównej Episkopatu) zmieniono treść dekretu o stanie wojennym, wykreślając z niego zapisy umożliwiające władzom zmianę obsady stanowisk kościelnych. W kolejnych miesiącach i sam prymas, i wielu innych hierarchów wzywali do zachowania spokoju. Oczywiście czynili tak przede wszystkim z uwagi na własne przekonanie, a nie ze względu na władze PRL.
Postawa Kościoła budziła wielokrotnie kontrowersje w kręgach podziemia, które oczekiwało bezwarunkowego poparcia dla swoich działań. Szczególnie negatywnym echem odbiła się wypowiedź prymasa z 8 listopada 1982 r., w której apelował o rozwagę tuż przed zapowiedzianym przez TKK strajkiem generalnym. Szeroko nagłośniona przez oficjalne media wypowiedź została odebrana jako dystansowanie się od protestu.
Władze PRL zapłaciły wysoką cenę za neutralność Kościoła. Po latach walki o powstrzymanie budownictwa sakralnego w latach osiemdziesiątych zniesiono praktycznie wszystkie bariery. Znaczna część istniejących dziś świątyń została zbudowana (lub ich budowę rozpoczęto) właśnie w tym okresie. Nie oznacza to oczywiście, by zasadniczej zmianie uległa antyreligijna polityka władz. W dalszym ciągu Kościół był jednym z głównych celów SB, osoby manifestujące swą religijność podlegały różnego rodzaju dyskryminacji.
W czerwcu 1983 r. do Polski po raz drugi przyjechał Jan Paweł II. Dla władz jego pielgrzymka była oznaką stabilizacji sytuacji, dla społeczeństwa zaś znakiem nadziei. W wielu miejscach, mimo przeciwdziałania władz kościelnych, pojawiały się transparenty „Solidarności” i innych grup opozycyjnych. Papież wielokrotnie w swoich wypowiedziach nawiązywał do aktualnej sytuacji w Polsce. Mimo obiekcji władz spotkał się również z Lechem Wałęsą, którego komuniści uporczywie przedstawiali jako „osobę prywatną”.
Lato „Solidarności"
Od "wojny" do wolności
© 2015 Biuro Edukacji Publicznej IPN. Wszystkie prawa zastrzeżone. Autorzy publikacji: Adam Dziurok, Marek Gałęzowski, Łukasz Kamiński, Filip Musiał Koordynator projektu: Tomasz Ginter (tomasz.ginter@ipn.gov.pl) |
Potrzebujeszwersjidrukowanej? |
Wyjeżdżajcie już chłopcy od „Piasta”
Pora chłopcy opuścić tę dziurę
Baby płaczą, napiekły wam ciasta
Złota klatka uniesie was w górę.
Wyjeżdżajcie, już szychta skończona
Pielęgniarki i lekarz są w szatni
Porozwożą was suki do domów
Mają wszystkich, wasz szyb jest ostatni.
Pan pułkownik wyciągnie sam rękę,
Gdzieś w kantorku bulgocze już czajnik.
Żona z „Wujka” ma czarną sukienkę,
A poza tym jest wreszcie normalnie.
Śpijcie w domach spokojnie do rana
Nikt nie będzie się z Wami targować.
Jutro druga pojedzie w dół zmiana
Trza fedrować, fedrować, fedrować.
Ze dwunastu nie wróci górników,
Czterech zniknie, z trzech stanie przed sądem,
Trzech oplują wieczorem w dzienniku,
Dwaj są nie stąd, a reszta jest z rządem.
Władza w wasze przebrana mundury
I bandyci przebrani za władzę
Znów na placu defilad u góry
Na przysięgę żołnierzy prowadzą.
Tylko honor jest wasz, solidarni,
Bryła węgla za polskie sumienie
Wam już czas. Wyjeżdżajcie z kopalni
Wolna Polska zepchnięta pod ziemię.
Ład i spokój i praca na górze
Pojedyncze są jeszcze przypadki
Wolny kraj. Co nas trzyma w tej dziurze?
Czas się zbierać, czas wracać do klatki.
Jan Michał Zazula
Socjalistyczna „Solidarność” – wprowadzając stan wojenny, komuniści sądzili, iż likwidacja tak wielkiego ruchu, jakim była „Solidarność”, nie będzie możliwa. Dlatego związek został tylko zawieszony, a nie zlikwidowany. Jednocześnie Służba Bezpieczeństwa rozpoczęła szeroko zakrojoną operację o kryptonimie „Renesans”, typując działaczy, którzy mieli stanąć na czele nowych struktur i zapewnić ich lojalność wobec władz. Operację tę udaremnił Lech Wałęsa, który odmówił przyjęcia przewidzianej dla niego roli – przewodniczącego nowej, socjalistycznej „Solidarności”.
Międzyzakładowy Robotniczy Komitet „Solidarności” – jedna z największych struktur konspiracyjnych w Warszawie, wydawała pismo „CDN – Głos Wolnego Robotnika”. Jej działacze przeprowadzili szereg spektakularnych akcji, takich jak uwolnienie postrzelonego przez milicję Jana Narożniaka czy nadanie specjalnej audycji radiowej dla więźniów politycznych przetrzymywanych w więzieniu mokotowskim. Grupa została niestety spenetrowana przez agenta SB i częściowo rozbita, jej przywódców skazano na wieloletnie wyroki więzienia.
Kornel Morawiecki (ur. 1941) – fizyk, pracownik naukowy Uniwersytetu Wrocławskiego, następnie Politechniki Wrocławskiej. W 1968 r. z grupą przyjaciół kolportował ulotki i malował napisy na murach, protestując przeciwko represjom wobec studentów i inwazji na Czechosłowację. Podobne ulotki grupa wydała po masakrze robotników Wybrzeża w Grudniu ’70. W 1979 r. Morawiecki wszedł w skład redakcji niezależnego pisma „Biuletyn Dolnośląski”, którego wkrótce został głównym redaktorem i wydawcą. W sierpniu 1980 r. wydał wiele ulotek wzywających do podjęcia strajku solidarnościowego z Wybrzeżem. Aktywny działacz „Solidarności”, delegat na I Krajowy Zjazd Delegatów. W przerwie obrad aresztowany pod zarzutem wydania ulotek w języku rosyjskim, wzywających do odmowy udziału w ewentualnej interwencji w Polsce. Zwolniony i sądzony z wolnej stopy. Po wprowadzeniu stanu wojennego uniknął internowania. Zorganizował druk i kolportaż pierwszego w kraju pisma podziemnego po 13 grudnia 1981 r. – „Z Dnia na Dzień”. Na bazie sieci kolportażu zaczęły się tworzyć struktury zakładowe Regionalnego Komitetu Strajkowego. Wskutek sporu o strategię działania z przewodniczącym RKS Władysławem Frasyniukiem w czerwcu 1982 r. Morawiecki utworzył nową organizację pod nazwą Solidarność Walcząca i stanął na jej czele. Po kilku miesiącach SW zaczęła rozszerzać swoją działalność na inne regiony. Organizacja sformułowała radykalny program walki z komunizmem, jako swój cel wyznaczając nie tylko budowę niepodległej Rzeczypospolitej Solidarnej, lecz także rozpad Związku Sowieckiego i upadek systemu komunistycznego w innych państwach. Od 1986 r. SW traktowana była przez Służbę Bezpieczeństwa jako jedno z głównych zagrożeń. Mimo użycia ogromnych środków SB zdołała aresztować Morawieckiego dopiero 9 listopada 1987 r. Po kilkumiesięcznym śledztwie szantażem zmuszono go do wyrażenia zgody na wyjazd (twierdzono, iż aresztowany w styczniu 1988 r. Andrzej Kołodziej ma raka, którego można wyleczyć tylko za granicą, wyjazd zaś możliwy jest jedynie we dwóch). Gdy po kilku dniach Morawiecki próbował wrócić do kraju, został odesłany za granicę. W trakcie strajków w sierpniu 1988 r. nielegalnie wrócił do kraju. Przeciwnik obrad Okrągłego Stołu, uważał, iż komunistom należy postawić twarde warunki kapitulacji. Zaprzestał ukrywania się w 1990 r., na bazie SW założył Partię Wolności. Kilkakrotnie nieskutecznie podejmował próby startu w wyborach. W 2015 roku zdobył mandat poselski na Sejm VIII kadencji, został mianowany marszałkiem seniorem.
Zadyma – popularne, zwłaszcza wśród młodzieży, określenie demonstracji ulicznych, przeradzających się w starcia z ZOMO.
[...] Celem władzy jest zdławienie demokratycznych dążeń, rozbicie społecznej solidarności i zaprowadzenie rządów opartych na przymusie i powszechnym poczuciu zagrożenia w stopniu nieznanym w Polsce od czasów stalinowskich. Powstaje totalitarna dyktatura. Zasadą jej rządów stało się strzelanie do bezbronnych robotników, więzienie tysięcy ludzi za działalność społeczną, tropienie – niczym zbrodniarzy – działaczy NSZZ „Solidarność”. Dyktatura ta sankcjonuje system terroru, wprowadzając ustawodawstwo sprzeczne z międzynarodowymi konwencjami i zobowiązaniami przyjętymi przez PRL. Bezprawie stało się prawem. [...] Naszym głównym orężem w tej walce jest społeczna solidarność. Dzięki niej zwyciężyliśmy w Sierpniu ’80 i przetrwaliśmy represje stanu wojennego. Rodziła się ona na nowo w obozach internowanych i więzieniach, w zakładach pracy i kościołach, w codziennej działalności ogniw naszego ruchu i podczas masowych demonstracji. [...] Dlatego nikt represjonowany: więziony, pobity, pozbawiony pracy, nie może pozostać bez opieki i pomocy. Jest to moralny obowiązek każdego z nas. [...] Odmowa uczestniczenia w kłamstwie, bezprawiu i przemocy to codzienna forma walki z dyktaturą dostępna każdemu z nas. [...]
Niezależne instytucje i inicjatywy takie jak: rynek wydawniczy i artystyczny, prasa i radio, oświata niezależna, są naszym wspólnym dobrem. Należy je wspomagać i ochraniać, istnienie i rozwój tego nurtu daje niezależność społeczeństwu, przygotowuje je do życia w demokratycznej i samorządnej Rzeczypospolitej. [...]
Wybrane dokumenty o szczególnej doniosłości, wytworzone przez działające po 1982 roku podziemne i jawne ciała kierownicze NSZZ „Solidarność”, oprac. A. Iwaszkiewicz (publikacja elektroniczna, archsol.pl).
Radio Solidarność – 12 kwietnia 1982 r. w Warszawie została nadana pierwsza audycja Radia Solidarność stworzonego przez Zofię i Zbigniewa Romaszewskich. Podobne inicjatywy wkrótce pojawiły się w wielu innych miastach. Podziemne radio nadawało krótkie, kilkunasto-, rzadziej kilkudziesięciominutowe audycje. Korzystano zarówno z wolnych częstotliwości, jak i nakładano sygnał na dźwięk telewizji lub na oficjalny program radiowy. Bazę techniczną stanowiły nadajniki przemycane z Zachodu i – częściej – sprzęt własnej konstrukcji. Audycje radiowe nadawały także Solidarność Walcząca i NZS. W Toruniu podjęto nawet udaną próbę nałożenia napisów na obraz telewizyjny, jednakże prace nad stworzeniem podziemnej telewizji okazały się zbyt kosztowne i skomplikowane technicznie.
Zdobyty przez SB nadajnik Radia Solidarność, prezentowany na wystawie, przedstawiającej walkę z "kontrrewolucją"
Od wielu lat trwa spór o stan wojenny. Jak pokazują wyniki sondaży opinii publicznej, Polacy w tej kwestii są podzieleni praktycznie na równe liczebnie grupy. Jedni uznają, iż stan wojenny uratował Polskę przed znacznie większą tragedią, inni sądzą, iż nie ma dla niego żadnego usprawiedliwienia. Jak się wydaje, podział ten odzwierciedla pewne przekonania ogólnej natury, a nie znajomość faktów.
Wprowadzając stan wojenny, ekipa gen. Jaruzelskiego twierdziła, iż jego celem jest uchronienie Polski przed wojną domową i katastrofą gospodarczą. Argumentów tych nie można było jednak później bronić, ponieważ (mimo podjętych wysiłków) nie znaleziono żadnych dowodów na złowrogie zamiary „Solidarności”. Wobec faktu, iż stan wojenny pogorszył jeszcze sytuację gospodarczą, trudno było również podtrzymywać twierdzenia o jego ekonomicznym uzasadnieniu.
Wcześniejsza argumentacja okazała się nieskuteczna zwłaszcza po 1989 r. Generał Jaruzelski zaczął wówczas budować swoją teorię „mniejszego zła”. Początkowo czynił to w sposób aluzyjny, a z czasem zaczął otwarcie twierdzić, iż stan wojenny został wprowadzony, żeby zapobiec sowieckiej interwencji w Polsce. Teza ta zyskała stosunkowo dużą popularność, ponieważ bazowała na rzeczywistych obawach społecznych z 1981 r., krążących wówczas pogłoskach i doświadczeniu interwencji roku 1956 na Węgrzech i 1968 w Czechosłowacji.
Tymczasem cała dostępna dziś dokumentacja z archiwów państw dawnego bloku sowieckiego przeczy tej tezie. Moskwa już jesienią 1980 r. przyjęła taktykę postępowania wobec wydarzeń w PRL, której trzymała się przez cały czas trwania kryzysu. Polegała ona na powstrzymaniu się od zbrojnej interwencji, przy jednoczesnym wywieraniu presji na władze PRL, by zdusiły „Solidarność” własnymi rękami. Do podporządkowania się tej taktyce skłoniono także jedynego otwartego zwolennika interwencji zbrojnej, przywódcę NRD Ericha Honeckera.
Co więcej, opublikowane ostatnio dokumenty wskazują, iż gen. Jaruzelski już w 1981 r. chciał posłużyć się rzekomą interwencją jako swoistym „straszakiem”. Dlatego poprosił w początkach grudnia 1981 r. ministrów obrony państw Układu Warszawskiego o wydanie ostrego w słowach komunikatu. Ku jego zaskoczeniu prośba (poparta przez Sowietów) nie została jednak spełniona. Wówczas Jaruzelski zwrócił się o udzielenie wsparcia militarnego do marsz. Wiktora Kulikowa, głównodowodzącego wojsk Układu Warszawskiego. Również ta prośba została (przez Biuro Polityczne KC KPZS) odrzucona.
Stan wojenny został wprowadzony nie w trosce o los Polski, ale po to, by ocalić komunistyczną dyktaturę. Kosztował życie dziesiątków ludzi, cierpienia dalszych tysięcy. Zniszczona została wielka społeczna nadzieja, entuzjazm i chęć zaangażowania w sprawy publiczne, których nie udało się odbudować po 1989 r. Fakt, iż władze PRL znajdowały się w tej kwestii pod presją Sowietów, nie może stanowić dla ekipy gen. Jaruzelskiego żadnego usprawiedliwienia.
Jerzy Popiełuszko (1947–1984) W 1965 r. wstąpił do seminarium, w następnym roku został powołany do służby wojskowej w specjalnej jednostce „kleryckiej”. Święcenia kapłańskie przyjął w 1972 r. Od czerwca 1980 r. pracował w parafii św. Stanisława Kostki w Warszawie. W sierpniu 1980 r. odprawił msze dla strajkujących pracowników Huty Warszawa. Wkrótce potem został kapelanem hutników i „Solidarności”. Po wprowadzeniu stanu wojennego organizował msze za Ojczyznę, które szybko zaczęły się cieszyć ogromnym powodzeniem dzięki osobowości ks. Jerzego i treści głoszonych przez niego kazań. Zawierał w nich bezkompromisowe przesłanie moralne, jednocześnie odwołując się do maksymy św. Pawła „zło dobrem zwyciężaj”. Zainicjował doroczną Pielgrzymkę Ludzi Pracy do Częstochowy. Rola, jaką ks. Jerzy odgrywał w podtrzymywaniu ducha ludzi „Solidarności”, ściągnęła nań uwagę funkcjonariuszy SB. Otoczono go siecią agentów, nieustannie wzywano na przesłuchania. Do mieszkania księdza podrzucono materiały wybuchowe, by móc oskarżyć go o terroryzm. Wszystkim tym działaniom towarzyszyła nasilająca się kampania propagandowa wymierzona w ks. Popiełuszkę. 19 października 1984 r., gdy wracał z Bydgoszczy, został porwany przez funkcjonariuszy grupy „D” Departamentu IV MSW i zamordowany. Ciało księdza mordercy wrzucili do Wisły przy tamie pod Włocławkiem. Wobec ogromnego wzburzenia społecznego władze zostały zmuszone do przeprowadzenia śledztwa i aresztowania bezpośrednich sprawców zbrodni (jej mocodawcy nigdy nie zostali ukarani). Pogrzeb księdza 3 listopada 1984 r. zgromadził pół miliona ludzi, stał się milczącą manifestacją „Solidarności”. Życie ks. Jerzego stało się kanwą dwóch filmów fabularnych – Zabić księdza (reż. Agnieszka Holland) i Popiełuszko. Wolność jest w nas (reż. Rafał Wieczyński), a także licznych książek. 6 czerwca 2010 r. ks. Jerzy został beatyfikowany.
Pacyfikacja kopalni Wujek, 16 grudnia 1981 r.
7 stycznia 1982 r. Zdjęcie operacyjne SB z pogrzebu Joachima Gnidy, górnika zabitego w kopalni Wujek.
Karol Modzelewski i Adam Michnik w ośrodku internowania w Białołęce, 1982 r.
Kwidzyn, 14 sierpnia 1982 r. Pacyfikacja protestu w ośrodku dla internowanych. W okresie stanu wojennego władze internowały niemal 10 tysięcy osób, głównie działaczy „Solidarności”.
Łódź, 13 grudnia 1981 r. Szturm ZOMO na Zarząd Regionu NSZZ „Solidarność” Ziemia Łódzka.
Gdańsk, 15 grudnia 1981 r. Wyprowadzenie czołgów na ulice miast miało zastraszyć polskie społeczeństwo.
Pierwszy numer "Tygodnika Podziemnego", drugoobiegowego pisma wydanego w niecałe dwa tygodnie po wprowadzeniu stanu wojennego. Rozpowszechnianie podziemnych pism i książek stało się jednym z głównych sposobów udziału części społeczeństwa w ruchu sprzeciwu wobec władz.
Warszawa, zima 1981/1982 r. Obecność wojska na ulicach była zjawiskiem typowym dla początkowych tygodni stanu wojennego. Fot. Tadeusz Zagoździński
Rewidowanie prywatnych samochodów przez milicję – codzienność stanu wojennego.
Kwidzyn, 14 sierpnia 1982 r. Pacyfikacja protestu w ośrodku dla internowanych. W okresie stanu wojennego władze internowały niemal 10 tysięcy osób, głównie działaczy „Solidarności”.
Gdańsk, 14 listopada 1982 r., przed blokiem, w którym mieszkał Lech Wałęsa. Manifestacja poparcia dla przywódcy „Solidarności” w dniu jego zwolnienia z internowania.
Lubin, 31 sierpnia 1982 r. Michał Adamowicz, jeden z trzech śmiertelnie postrzelonych przez ZOMO demonstrantów. Tego dnia, w drugą rocznicę powstania „Solidarności”, w całej Polsce odbyły się manifestacje uliczne, brutalnie stłumione przez milicję. Fot. Krzysztof Raczkowiak
Warszawa, 3 maja 1983 r. Starcia uliczne w dniu nieuznawanego przez władze PRL święta 3 Maja.
Warszawa, 19 maja 1983 r. Pogrzeb maturzysty Grzegorza Przemyka, śmiertelnie pobitego przez milicjantów. Uroczystość zgromadziła tłumy i przerodziła się w jedną z większych manifestacji w okresie stanu wojennego.
Kraków, 22 czerwca 1983 r. Msza święta w czasie II pielgrzymki Ojca Świętego Jana Pawła II do Ojczyzny.
"Solidarność walczy" - opozycyjny napis na murze.
Zdjęcie portretowe Zbigniewa Bujaka
Spotkanie z Anną Walentynowicz i Zbigniewem Bujakiem, prawdopodobnie w rocznicę podpisania "Porozumień sierpniowych" 31.08.1981 r. Za stołem prezydialnym Zbigniew Bujak, w głębi transparent "Solidarność" oraz makieta tworząca napis "1980".
Za stołem prezydialnym Zbigniew Bujak, obok Anna Walentynowicz. Spotkanie z Anną Walentynowicz i Zbigniewem Bujakiem, prawdopodobnie w rocznicę podpisania "Porozumień sierpniowych" 31.08.1981 r.
Członkowie NSZZ "Solidarność" Regionu Mazowsze niosą trumnę z ciałem Prymasa. Widoczni Henryk Wujec (w koszuli) i Zbigniew Bujak (na prawo od Wujca). W tle widoczne zabudowania Starego Miasta. Po prawej wieża koscioła pw. św. Anny.
Funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej (MO, ZOMO) przygotowują się do pacyfikacji demonstracji.
Funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej (MO, ZOMO) przygotowują się do pacyfikacji demonstracji.
Funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej (MO, ZOMO) przygotowują się do pacyfikacji demonstracji.
Funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej (MO, ZOMO) przygotowują się do pacyfikacji demonstracji.
Funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej (MO, ZOMO) przygotowują się do pacyfikacji demonstracji. Widoczne samochody ciężarowe STAR Hydromil II z armatką wodną .
Funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej (MO, ZOMO) przygotowują się do pacyfikacji demonstracji. Widoczne milicyjne pojazdy, m.in. samochód terenowy UAZ 469, Nysa 522, armatka wodna Hydromil II.
Funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej (MO, ZOMO) przygotowują się do pacyfikacji demonstracji.
Funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej (MO, ZOMO) przygotowują się do pacyfikacji demonstracji.
Funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej (MO, ZOMO) przygotowują się do pacyfikacji demonstracji.
Drukowanie materiałów drugiego obiegu przy pomocy poowielacza.
Kserokopiarka oraz płyny i tusze do urządzenia
Drukowanie ulotek.
Powielacz przekazany Lechowi Wałęsie i NSZZ "Solidarność" przez Association pour la Russie Libre w Paryżu.
Farby drukarskie.
Ryzy papieru znalezione podczas przeszukania w siedzibie KKK NZS w Warszawie przy ul. Szpitalnej 5.
Powielacze.
Maszyna poligraficzna w siedzibie KKK NZS w Warszawie przy ul. Szpitalnej 5.
Materiały zebrane na wystawę zorganizowaną przez Biuro "C" w gmachu MSW przy ul. Rakowieckiej w Warszawie pt. „Od porozumień społecznych do sięgania po władzę” obrazująca działalność opozycyjną w latach 1980-1982.
Materiały zebrane na wystawę zorganizowaną przez Biuro "C" w gmachu MSW przy ul. Rakowieckiej w Warszawie pt. „Od porozumień społecznych do sięgania po władzę” obrazująca działalność opozycyjną w latach 1980-1982.
Materiały zebrane na wystawę zorganizowaną przez Biuro "C" w gmachu MSW przy ul. Rakowieckiej w Warszawie pt. „Od porozumień społecznych do sięgania po władzę” obrazująca działalność opozycyjną w latach 1980-1982.